Rozmawiałam z szefem firmy ochroniarskiej. Powiedział, że się sprawie przyjrzy i że szkoda, że od razu do niego nie przyszłam jak zaczęły ginąć puszki.
Kto mógł wiedzieć ...... Możliwe, że p. L. długo tam nie popracuje. Chociaż na pewno się wyprze, jak zwykle.
Pytał mnie jaki jest status prawny tych kotów ...... Trudne pytanie.
Dowiedziałam się też, że jak ruszą tam z inwestycjami, których ma być sporo, to mogą chcieć zlikwidować koty, bo nie będą pasować do wystroju. Pan tak głośno myślał, ale pocieszył mnie, że trochę to wszystko potrwa więc jeszcze nie ma się co martwić. Ale kiedyś może pojawić się ten problem. Ogólnie miło się rozmawiało. Oby tylko coś z tego wyniknęło.
Rozbiórki na tyłach już się zaczęły.