Miałam zawieźć ją prosto do schroniska, ale przyznam, że jakoś na za bardzo miałam opchotę taką delikatną kruszynkę tam zabierać. Znów Dorcia zgodziła się na chwilowy pobyt kotki u niej. I...
błagam o kciuki dla Majki - właśnie bardzo fajni ludzie zastanawiają się czy jej nie zabrać do siebie
