mam nadzieję,że się uda...munabrava pisze:Ehhhh, moje dzisiejsze próby zakończyły się fiaskiem. Zachowywałam się przez cały dzień jak rozwydrzony bachor, któremu nie dali lizakaJak chłop się uprze, to nie ma niestety rady. Kociak i koniec. Za nic ma moje argumenty
Takie jest podejście osoby, która nigdy nie miała kota
Nie wie co traci. Najgorsze jest to, że akurat w tej chwili ja jakby niespecjalnie mogę wziąć sprawy w moje ręce, gdyż mam w mieszkaniu remont i koczuję u niego. Zarzekam jednak, że jak unormuje się moja sytuacja a moja zielonooka tam jeszcze będzie (choć życzę jej by prędko znalazła domek), to bez kolejnych ceregieli ją adoptuję. A w chwili obecnej tak łatwo się nie poddam i dalej będę mu truła aż do znudzenia...