Noo, Nikitowski jest wyjątkowo udanym egzemplarzem rasy dachowej europejskiej

Znajomi, którzy rysowali kółka na czole słysząc, że przytargaliśmy kota aż z Wrocławia, na jego widok stwierdzają, że "teraz to się nie dziwią"
Aktualnie kotuch tyje w postępie geometrycznym, chyba nawet jest już okazalszy, niż jak do nas przybył. Musimy trochę przybastować z radosnym odkarmianiem go, bo się nam zrobi spasiona nieruchawa beczułka
Jedyny problem, jaki ostatnio wystąpił, to to że dwa razy nafajdał na dywan pod naszą nieobecność - jak jesteśmy w domku to "robi" grzecznie do kuwety. Kuweta stoi z dala od misek, jest czyszczona na bieżąco, żwirku nie zmienialiśmy na inny rodzaj - więc chyba chciał nam coś taką "niespodzianką" zakomunikować"...

Może mały odwecik za zastrzyki w zadek? Albo po prostu nie lubi być sam.

Zawsze jak wracamy garnie się do nas i mruczy. Dzwoniliśmy do wetki, powiedziała że przyczyn takiego zachowania może być mnóstwo - od błahych po poważniejsze, i żeby kocura narazie obserwować.
Ogólnie to wydaje się zadowolony, czuje się w naszym mieszkaniu swobodnie.
Dzisiaj pierwszy dzień bez antybiotyku. Dentosept ciągle w użyciu, dopóki dziąsełka nie będą zupełnie zdrowe. Za dwa dni kontrola w Krakvecie; nasza wetka sama mało nie skakała z radości na widok zdrowiejącego Nikity
Wkrótce wkleimy jakieś nowe fotki - okrąglejszą i puchatą wersję kocurra
