Podnoszę temat i mam prośbę do Was.
Dwie bure koteczki złapane na Jasnodworskiej w ub. tygodniu we wtorek odwiozłam na miejsce. Wszystko OK.
Niestety, w ciagu ostatnuch kilku dni ze względu na kocioł zawodowy totalnie odpadłam - KOTKA W ZAAWANSOWANEJ CIĄŻY przychodzi nadal.
Poza tym niestety jutro ruszam do Lodzi na święta i będę mogła łapać dopiero po świętach...
są do wykorzystania dwa talony, w Warszawie,
do lecznicy na Smulikowskiego.
Nie ma łapaczy, nie ma transportu...
Panie trochę bardziej chętne do kooperacji, niż dwa lata temu (gdy próbowałam z nimi wspólpracować - udało mi sie wtedy wykastrować 2 kotki )
Mam nr telefonu jednej z pan, mogę podać na pw.
Panie ucieszą sie z przyjazdu kastratorów, choć podejrzewam, że klasycznie będą siać defetyzm typu: 'O, ta się na pewno nie złapie' i porażać swym pesymizmem.
Trzeba postawić klatkę i robić swoje.
Koty przychodzą na karmienie o regularnej porze - za 15 siódma

Niemal jakby chciały spożyć kolację, zanim rozpoczną sie "Fakty" TVN
Trzeba złapać, zawieźć do lecznicy (może uda się dwie kotki?) Ja po świętach zobowiązuję się kontynuować działania, bo kotek płodnych tam jest sporo (na pewno ok. 5)