Dziekuje ci Paulinko bardzo!
Wróciłam właśnie i nie ma Burasi!!! Razem z Ania obeszłyśmy sąsiadów , informujac ich i proszac o zwrócenie uwagi. Nadarłam sie i okoliczne koty były mna bardzo zainteresowane. Tylko nie Burasia.
Oplakatowałam okolicę. Złapała mnie na tym straż miejska. Okazało sie,że nie wolno rozwieszac ogłoszeń na słupach?!. Widząc co wywiesiłam i że stoje z kontenerkiem dostałam "tylko"upomnienie. Nie miałam odwagi rozwieszac dalej bo krecili sie po okolicy. Wracajac miałam okleić słupy w widocznych miejscach przy ulicy. Widocznych nie tylko dla przechodniów
Na dodatek zgubiłam pieniądze na bilet. Znalazły sie przy słupie! Moze to jakis znak? Ten dobry. Nakarmiłam bezdomniaki na bazarku-miałam nadzieje,że jednak Burasia trafi tam do dokarmiajacych.
Jutro rano jednak nie będe mogła podjechać. Bez kursu męża nijak do pracy nie zdążę na czas. A on nie może. Po południu to nie szukanie. Za duzo hałasów, szczekajacych psów i innych strasznych dźwięków. Musi byc świt- spokojnie, psy pochowane i o tej porze ja karmiłam.
Widziałam i wykiziałam Czarusie-Lukrecję. Poznaje mnie i bardzo sie łasi. Ostatnio widzę ja często. Zaczęła jeść, ale jeszcze ostrożna z zaufaniem.
Karmiąc swoje kociaste zawsze mam nadzieje,że wyjdzie i Burasia. Wołam ja, może usłyszy mimo,że tak daleko. Tam w Falenicy tyle dziur i schowków, a ona przestraszona. Płakac sie chce!