Pisałam u Czupurków ale dodam i tutaj.
Niestety do tej pory nie udało mi się ich wypatrzeć. Od dzisiaj znowu będę siedziała w pracy do późna, to może wreszcie mi się poszczęści.
No i jedzenie będę mogła wystawiać później, bo kotka sąsiadów tak się zanęciła odmianą domowego menu

, że stale przesiaduje albo przy miskach, albo u nas przed biurem.
Przed chwilką udało mi się spotkać Pana, który łapał Czupurki i znam już odpowiedzi na nurtujące mnie pytania z nim związane.
Przy okazji zdobyłam parę informacji i na razie nie wszystkie dobre.
Czupurków nie widział, ale ostatnio ich trochę nie było więc jest nadzieja, że jednak tu są. Pan obiecał zwracać baczniejszą uwagę i dać znać czy je widuje.
Nie powiedział tego wprost ale nie bardzo był zadowolony, że koty wróciły. Ma serdecznie dość tych co do nich przychodzą i obsikują im dom
(zastanawia się nad kupnem dużego psa, bo odstraszacze nie skutkują). Chyba to, że wykastrowane trochę go uspokoiło.
Dobra wiadomość to taka, że Fiona, mama Czupurków została ich kotem domowo-wychodzącym i jest już wysterylizowana

(kamień spadł mi z serca). Jeśli dobrze zrozumiałam, to zostawia jej jedzenie również na dworze, więc mam nadzieję, że Czupurkom (jeśli tu są) też udaje się na nie załapać.