Dama Ya... No niestety...ale palę tylko w kuchni..
Najgorsze jest to, że moja kotka kocha siedzieć mi na kolanach jak palę.. jak tylko usłyszy dźwięk zapalniczki , to biegnie jak głupia i pcha się na kolana.. normalnie jak nałogowiec...i nie umiem jej tego oduczyć
No to relacja z dzisiaj..
Potencjalny domek
Chmurki zadzwonił, że koleżanka z pracy się pochorowała,musi iść na zastępstwo i niestety nie może przyjechać..umówiłyśmy się na tel. na niedzielę..mam nadzieję, że to nie wykręt,bo już nagadałam Chmurce to i owo..

Tak czy inaczej jest mi przykro, bo bardzo z Chmurką czekałyśmy na tą wizytę
Za to odwiedziła nas wetka z kierowniczką.. tak na dłuższe posiedzenie i omówienie spraw kociarni
i tym oto sposobem dowiedziałam się, że..
Profesorskie podejrzane futro to posklejane jakby "dready"..

no ja nie wiem jak on to sobie zrobił...ale na szczęście to nic grożnego...Profesor bardzo się obruszył, że ktoś w ogóle śmie dotykać jego futra..

Uwielbiam Profesora.. szczerze i namiętnie uwielbiam tego kota.. i marzy mi się dostać kiedyś maila ze zdjęciem jak leży rozwalony na swojej własnej kanapie... Chciałabym bardzo, żeby ta jego kanapa się znalazła.. i mail...i zdjęcie... bardzo...
Korba jest chora...ma okropne gardło...okropne...lecą jej gluty z buzi..wywala język na zewnątrz..dostała antybiotyk,witaminy i coś jeszcze..
[nie wiem co, bo tak byłam przejęta tym łapaniem Korbeńki, że zapomniałam dopytać.. ] 
Jutro korbowa krew jedzie do badań... To samo jest z
Ząbkiemw małej kociarni... też gardło w kiepskim stanie...też pobieramy krew.. bardzo się o nie boję...bardzo bardzo...

o te wyniki...o leczenie... zwłaszcza, że to niedotykalskie koty.. na razie w ogóle nie mamy możliwości odizolowania ich.. bo nie mamy gdzie.. Jak tylko Migotka pojedzie do Korciaczek, to Korba i Ząbek pójdą do "kwarantanny"...
a teraz są z resztą stada....no po prostu fizycznie nie mamy ich jak odizolować.. boję się o inne koty...
W związku z tym powstał w mej głowie szatański pomysł na adaptację budynku dla chorowitków
Nie wiem na ile to realny pomysł.. ale ponoć mam dar wiercenia dziury w brzuchu...
chwilowo nic nie mówię, żeby nie zapeszyć..
Dziadunio przede mną dzisiaj zwiał.. znowu.. ale może dlatego, że dużo zamieszania było..bo i Pani doktor była.. więc z góry wiadomo, że trzeba zwiewać.. i Pani kierownik.. więc też wiadomo, że ktoś obcy, więc trzeba zwiewać.. a jak już Dziadunio na chwilkę przysiadł pod swoim grzejnikiem i dał się pogłaskać, to niestety bateria w telefonie odmówiła mi posłuszeństwa :/ Mam Dziadka na jednym filmiku, ale niestety niewiele go widać, bo ciemno w kociarni a Dziadek też ciemny
Niuniek się poocierał.. obniuchał nowowstawioną budkę.. pomiział troszkę.. się ma dobrze i pozdrawia
Puchacza niestety nie udało nam się dorwać, żeby ocenić czy to Pan Puchacz czy Pani Puchacz.. kurde.. ale nawet wetka podziela fascynację urodą Puchacza..

:D:D a.. i Puchacz już na mnie nie syczy..

W kociarni prawie udało mi się go dotknąć.. nie było syków ani pazurków.. Dobry znak

tylko tak sobie myślę.. skoro tyle kotów potrzebuje domów.. i tych stałych i tych tymczasowych.. to co za wariat weźmie Puchacza ?
Kolejnym moim radosnym odkryciem jest
Skarpet.. Skarpeta można zobaczyć na pierwszej stronie.. to malutki biało marmurkowy chłopiec o pięknych oczach w kolorze ciemnego piwa
Wszyscy myśleli, że Skarpet jest dziki.. wszyscy włącznie ze mną.. aż do dzisiaj..

:D:D Skarpet mnie dzisiaj bardzo bacznie obserwował..usiadł w kącie i patrzył.. a ja rozłożyłam sobie kocyk i poduszkę i leżałam plackiem przy Puchaczu.. wyszłam na chwilkę po kiełbaskę..wracam.. a tam na środku stoi Skarpet i mruczy...
Śmieszny widok trochę, bo Skarpecik jest mały i ma wyjątkowo grożną minę

:D:D Stał prawie na baczność przy głaskaniu i mrużył tak fajnie oczy i barankował mnie jak szalony.. potem wepchnął się na kolana..pougniatał..i cały czas mruczał.. Mam filmik na dowód...
Matkobosko.. jestem w ciężkim szoku... serio..
ale powiedziałam mu, że skoro to jakaś fatalna pomyłka z tą jego dzikością i skoro pokazał mi jak bardzo lubi się miziać, bo w takim razie będziemy mu w trybie natychmiastowym szukać domu !
Skarpet jest wyjątkowo przystojnym chłopcem
Baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo się cieszę, że Skarpecik tak się otworzył.. tak sam z siebie...
Za to zmartwiła mnie
Migotka.. Migocia przywitała mnie dzisiaj na trzech łapkach.. czwarta łapka była podkulona i obolała..ale nie była spuchnięta.. po prostu chyba Migocia w swoich szaleńczych skokach na kratę stłukła sobie łapkę..

Ponoć to tylko stłuczenie.. ale musi ją boleć, bo jak się potem głaskałyśmy , to jak tylko zbliżyłam rękę do łapki to moja ręka została pacnięta.. Obkichała mnie.. obkasłała się [obstawiam kłaki..] pomiziała.. futerko odrasta ładnie.. mam też listę leków, które dostawała Migotka... Dziewczyny... jedzie do Was na prawdę super kot.. super superowy.. tylko musicie jej dużo czasu poświęcić żeby się wymiziała w końcu..najlepiej to się położyć plackiem i niech się Migotka porządnie wymizia a potem dopiero ją głaskać.. aaa.. i Migotka nie przepada za dotykaniem w okolicy odrastającego futerka i brzuszek raczej też chwilowo niemizialny jest.. nawet jak jest wywalony to bardziej miziasty jest łepek

Jakby ten transport Migotki za który trzymamy kciuki nie wypalił, to ja wolę sama ją do Was dowieść pociągiem niż szukać kogoś spoza forum..
a.. no ja.. tak chyba dla towarzystwa..też się dziś uszkodziłam.. nie zauważyłam wystającego ze ściany dużego kontaktu i jak huknęłam się ręką tak w sekundę wyskoczył mi guz i mega siniak na cały biceps
[tzn w miejscu gdzie powinnam mieć bicepsa

]
A kurna ła !
Z chorowitków mam jeszcze Noska i Smolika..
Smolika przechrzciłam na Misia.. a to dlatego, że.. że to po prostu Miś

Jest miły jak miś.. ma futerko jak miś.. ma oczka okrągłe jak miś.. i ma misiowe serduszko
No bardzo bardzo bardzo chorujemy i smarczemy i z oczu nam cieknie i kichamy... i bardzo pilnie szukamy domu... najlepszego na świecie !
[a to dopisek Pani Haliny..szefowej schroniska.. ]
za to dowiedziałam się, że
Nosek to dziewczynka.. muszę jej jakieś ładne imię wymyśleć
Dziewczynka-dziczynka.. ale do oswojenia...tylko bardzo chwilowo wystrachana.. dziewczynka moja miała też kiedyś potworny krwotok z nosa bo okazało się , że w nosie mieszka polip..

..
ale od czasu leczenia został tylko.. i aż... koci katar..charczenie..
Najgorsze jest to, że wszyscy obecni przyznali, że w takich warunkach te koty nigdy się nie wyleczą.. to jest po prostu
nierealne..
Nie ma u nas dobrego miejsca do leczenia kotów.. nie ma warunków..
nie ma ciepła domowego...
dlatego przede wszystkim będę się starała teraz znaleźć domki tymczasowe lub stałe..
przede wszystkim dla
Noski, Smolika i Nutki..
Nutka to bankowo dziewczynka.. widziałam
jutro też nuciowa krew jedzie do badania,bo Nutka jest podejrzanie chuda..sama skóra i kostki i wielkie serce do człowieka... jest odrobaczona już.. kupiłam jej saszetki convalescensa.. je.. smakuje..
Mam nadzieję, że ją te saszetki troszkę postawią na nogi..
Wiem też, że stan Nutki jest spowodowany brakiem człowieka..
Ona po prostu niknie w oczach i czeka aż ją ktoś pogłaszcze..
Czekam na wyniki badań Nutki..oby wszystko było dobrze..
oby... Los Nutki też bardzo mi leży na sercu...tak jak i u Profesora.. marzy mi się, żeby Nutka znalazła się kiedyś w wątku Łabędziowym...
Dlatego napiszę tutaj..
NUTKA POTRZEBUJE PIIIIIIIILNIE DOMU TYMCZASOWEGO.. !!!!!!!!!!!
Żbiczek wywalał mi dzisiaj brzucha do głaskania.. obsmarkał mnie z radości.. wymasował łapkami głowę... Każdy z tych kotów ma swoje miejsce w moim sercu.. ale Żbiczek najbardziej rozpycha się w nim łapkami... więc oznajmiam wszem i wobec..
KOCHAM ŻBIKA........................................
