galla pisze:A dlaczego jeży?
Na przykład czytając takie wypowiedzi:
galla pisze:Nie mamy możliwości przetrzymania kotów pół roku, zanim zginie ewentualny wirus schowany gdzieś w ich futrze.
Nie wchodzi w grę ani naświetlanie kotów, ani namaczanie ich w virkonie.
Przetrzymanie kota 1 dzień dłużej nie stanowi w tym momencie różnicy.
Ktoś ma jakiś pomysł?
A co robią w szpitalikach lecnzicowych? Ktoś wie?
albo
galla pisze:Trzeba by te koty trzymać permanentnie. Wierzcie mi - cześć z nich nie zniosłaby tego za dobrze. Nie mówiąc o tym, że moglibyśmy się równie dobrze zamknąć.
Mam wrażenie, że lecznice jakoś sobie z tym odkażaniem radzą bez zamykania się, więc zastanawiam się, czy to takie łatwe, czy też jest przeprowadzanie nie do końca starannie.
I czy w lecznicach przetrzymują koty, które są tam w szpitalikach, przez minimum 10-14 dni, jak tylko w lecznicy pojawi się podejrzenie panleuko?
I jeszcze jeden cytat:
galla pisze:Maryla pisze:na Powstancow to duza lecznica, tam sie koty przenosi w inne miejsce i naswietla, to wiem
Nie mamy gdzie przenieść tylu kotów.
Zwyczajnie nie mamy.
Nie wiem jaką funkcję pełnisz w Koterii, ale o ile się nie mylę, nie jesteś weterynarzem. Może naprawdę dałoby się to wszystko poustalać bez wzbudzania niepotrzebnych emocji? Choroby zakaźne są i będą, mogą się przytrafić w każdej lecznicy. Są też ustalone procedury i odpowiednie środki by leczyć chore koty i nie dopuścić do rozprzestrzenienia się choroby.W związku z zacytowanym wyżej stwierdzeniem, że nie macie gdzie trzymać tylu kotów mam pytanie co sie stanie (lub stało) z tymi kotami, które mogły zetknąć się z ewentualnym wirusem?