Hello! To ja - Gluś w dojrzałym wieku 5-ciu tygodni (waga 600 gram).
Opowiem Wam jak trudne jest kocie dorastanie
Byłem słodkim kocim oseskiem.
Większość czasu przesypiałem.
Prawda, że byłem słodki? Niewiele kociąt mogłoby się poszczycić taką urodą
Gdy zacząłem nieco kumać, stwierdziłem, że mam zbyt dużo kończyn z którymi nie bardzo wiadomo co zrobić...
Próbowałem rowerków...
próbowałem zgięć ...
i wyprostów ...
nic nie skutkowało jakimkolwiek ruchem postępowym.
aż się zmęczyłem i załamałem prawie...
W końcu zgłodniałem z tego wysiłku i spróbowałem czegoś co kolorystycznie mi odpowiadało - białe... wyglądało smakowicie - jak mleko...
nie wierzcie, że każde białe jest dobre...
Po zastanowieniu mnie olśniło... trzeba się odwrócić na brzuch by chodzić
Zwiedziłem rozliczne tereny: zakamarki rattanowe...
liany komputerowe...
rozlewisko Drinkwell...
Po intensywnie spędzonych dniach odpoczywałem na szarościach kolanowych, ...
a czasem, dla odmiany (inaczej byłoby nudno, no nie?) na pistacjowych poduszkach
Lecz niech Was nie zwiedzie moja niewinna fizis...
Otóż to ja - Gluś dałem radę Thalii, która pod pozorem opieki, organoleptycznie mnie sprawdzała czy nadaję się do zjedzenia
O! dołączam foto-dowód:
Przeżyłem też miłośc wielką - o mało co na dobre straciłbym głowę dla Chałwy
Ale proszę! przetrwałem wszystko (nawet jedno odrobaczenie)
No to pa i do usłyszenia! (i pamiętajcie - niech Was nie zmyli moja dobroduszna mina

)
