» Sob kwi 11, 2009 20:55
Ktoś mnie kiedyś zapytał czy w Koneserze koty są bezpieczne? Teraz mogę odpowiedzieć - zdecydowanie NIE. A kto jest dla nich zagrożeniem? No, zgadnijcie - ochroniarze, a raczej jeden OCHRONIARZ.
Do tej pory mogłam tylko podejrzewać, kto stoi za tymi wszystkimi złośliwościami (delikatnie napisane) teraz już mam pewność. Nie myliłam się, choć żadna to pociecha. Mam świadka. Szkoda tylko, że dopiero teraz się ujawnił. Ale lepiej późno niż wcale. Otóż pewna pani, która mieszka w kamienicy za płotem powiedziała mi dziś, że od dawna obserwuje co ten człowiek tam wyprawia. Nie raz już zrobiła mu awanturę i postraszyła strażą miejską. Szkoda, że tylko straszyła. Dzisiaj już nie wytrzymała i wreszcie mi się ujawniła, ponieważ tuż przed moim przyjściem facet strzelał do kotów, chyba z procy, ale pewna nie jest. Dość, że nieźle je pogonił, a ona jego. Połamaną miskę też w środę widziała. Dowiedziałam się, że on tam nie raz kotom dokuczał. Tak więc te ginące miski, poprzewracane budki i wszystko co opisywałam to jego sprawka, a nie moje paranoje. Gdy coś się złego działo to zawsze na jego zmianie. Kto wie czy to nie on złamał łapkę Plamce. Kto wie czy to nie on kradł puszki. Kota to on na pewno nie ma, za bardzo ich nienawidzi, ale może ma psa. Wszystkie awantury z nim zaczęły się właśnie po tym jak ujawniłam te kradzieże.
A Józia nadal koty gania i wyjada im z misek. Pani powiedziała, że pan od Józi przychodzi razem z pieskiem na kocie podwórko i pies szaleje tam za jego przyzwoleniem, a i pewnie ku uciesze. Nasze prośby skutku nie odniosły. Pani sama też nie raz zwracała mu uwagę. Grochem o ścianę.
Musimy teraz zastanowić się jak sprawę rozegrać, więc proszę, nie podejmujcie na razie żadnych działań. Dzwoniłam do Sibii, ma pomyśleć jak to najlepiej ugryźć i na pewno napisze. Teraz już nie możemy odpuścić. Mam tylko nadzieję, że ta pani z kamienicy zaświadczy o wszystkim, chociaż telefonu mi dać nie chciała, ani też wziąć mojego. Powiedziała, że mnie tam co dzień widzi więc mnie znajdzie. Tylko czy ja ją znajdę jak będzie potrzebna. Na razie tylko wiem, które to jej okno.
A ochroniarz oczywiście, tradycyjnie się wszystkiego wyparł. Nie mogłam się powstrzymać żeby mu nie wygarnąć. Ma na imię Leszek. Starszy, siwy, szczupły, z krótkim siwym wąsem, dość wysoki. Był w niedzielę, w środę, dzisiaj, będzie we wtorek. Czasem się zamieniają i jest co drugi dzień.
