Mam takie dziwne mysli ze nie chce mnie wpóścic bo cos sie moze stało

i będzie trzeba bez uprzedzenia do niej podejść i moze wtedy zobacze Homerka i nie rozumie dlaczego ta pani a znam ja juz wiele lat tak mnie obgaduje , twierdzi że ja krzywdze koty bo po tygodniu i oczywiscie po wygojeniu wypuszczam koty na wolność jej cytat '' przecież one i tak zdechna '' a jak ja ją namówilam do sterylki jej podrzutka to stwierdziła ze to jest kaleczenie i niestety jej kotka rozerwała szew i oczywiście pretensje do mnie i do weta

a dzika kotke zamiast tez zanieść do weta na zabieg to stwierdziła że jej nie da sterylizować bo ponoc jest kotna i ją wypóści a wiemy co to oznacza , wiele cierpiacech kociat

Albo czepia sie ze trzymam koty po zabiegu w klatkach 120 co dł
Czy ktoś z Was ma jakiś pomysł .....