» Pt kwi 03, 2009 13:33
Nie znam tych kotów,znam rodzinę.Oni naprawdę bardzo zajęci,przemęczeni.Zakoceni sami po uszy,a jeszcze muszą opiekować się chorą osobą.Są już bezradni.Zastanawiają się nawet nad schronem,bo nie pociągną tego długo.To wypieszczone,kochane,zdrowe koty.Przygarnięte z ulicy,z piwnic.Zadbane,proludzkie i prokocie.To takie niesprawiedliwe,że ich Duża pomagała wielu kotom,karmiła bezdomniaczki.Dziś sama potrzebuje pomocy,nie opuszcza szpitala,jest wciąż na OIOM-ie,wymaga stałej opieki.Co czuje? Jak bardzo martwi się o swoje koty?