Nazwałam małego Kłopotkiem, bo kłopoty tylko sprawia

Małe czarne, rozdarte, jechało NA moich poduszkach a nie MIĘDZY. Pod bluzą ze sztucznego futerka, sądzę, że jestem świetna jako termofor.
Kocia mamusia początkowo jakby nie zauważyła nowego, na równi ze swoimi umyła i udostępniła mleczarnię. Wyszłam od rodzinki szczęśliwa i pełna optymizmu. O 22 ostatni kontrolny telefon i panika

Mama warczy na Kłopotka! Nie chce wejść do dzieci... Nie dałam poznać po sobie paniki i opanowanym głosem zaleciłam nieingerowanie w kocie stosunki. Rannym świtem znowu telefon i ulga

mama karmi całą czwóreczkę, a maluch przebija się do cyca po głowach starszego mlecznego rodzeństwa. Dzisiaj mam tylko byle jakie zdjęcia z komórki, robione wczoraj. Muszę nadrobić zaległości z wczoraj, więc sesja zdjęciowa dopiero jutro.
