Tak popracuujemy, a w tym czasie... Ryśka zawiera coraz bliższą znajomość z Korą i nawet zaczyna ją lubi. Kora oczywiście cała zadowolona i szczęśliwa, że pierwszy raz w życiu kota może polizać/ wcześniejsze to tylko prychały i drapały (zwłaszcza Benia Beniowata). Wczoraj wieczorem piły ułamek sekundy razem z miski, potem kicia zwiała 'tak na wszelki wypadek' i niczym 'pedziwiatr' znalazła się u nas w pokoju. Ale nie pod łózkiem, jak to miewa w zwyczaju, ale NA.
Zaczyna przychodzić na zawołanie kici kici do łóżka, ale tylko wieczorem lub rano. W dzień chyba jeszcze za głośno dla niej, chociaż i tak jest w miarę spokojnie. Zaczyna ugniatać pościel, prześcieradło, mruczeć i kręcić ósemki. Połozyła się nawet koło brzucha i pokazała swojego

Chyba tylko raz w ciągu całego swojego pobytu u nas podrapała... Tak poza tym jest naprawdę łagodnym kotem. W porównaniu z poprzednią Salcią vel Panną Fufu jest trochę mniej grzeczna. Skacze, rozrabia- mały łobuz, taki do kochania który do łez doprowadzi największego smutasa.
Pięknie się bawi, oczywiście lata jak opetana za sznurkami i zabawkami. Nie ważne co to jest, grunt że się rusza i da się tym pobawić. Fajnie biega za swoimi chrupkami i jeszcze lepiej wprowadza je w ruch waląc w nie łapami. W pierwszym dniu musiałyśmy wynosić klatkę z chomikiem, zabezpieczać akwarium z rybką (mimo że jest klapa) i 'zakrywać' świnkę morską. Była wtedy naprawdę łowna, ale zaczyna powoli je akceptować. Lusi nie musimy juz wynosić, Munio jest już spokojni i nie musi się obawiać że jakieś potwór będzie mu wciskał łapiszony do klatki. Rybka jej już wogóle nie interesuje
Kumple:
Kora- istne ADHD w owczarzym futrze
Lusia- chomik, który ma nie poukładana w głowie
Muniek- grubszy niż dłuższy, głupszy niż ustawa przewiduje i najkochańsza świnka pod słońcem.
Jemu dorównywał tylko Beniek [']
Pozdrowienia, dziękujemy że jesteście z Ryśką!