Dzisiaj miałam zajęcia otwarte i chciałam się pochwalic, że jak na młodą nauczycielkę, to chyba nie wyszło tak zle. Pomijajac fakt, ze zajecia byly zbyt dlugie (ucze sie na bledach) i pod koniec dzieci wychodzily mi z siebie. Szalaly, uciekaly od stolika, ale mam nadzieje, ze rodzice to rozumieja - mam grupe 3 latkow. Zajecia otwarte polaczone byly z hospitacja i wizyta Pani Wlascicielki. To byly moje drugie zajecia otwarte w zyciu - wczesniej rok pracowalam w dwulatkach jako stazystka z urzedu pracy, we wrzesniu zaczelam prace z 3 latkami jako nauczycielka.
Hmm - moje bledy, na ktore zwrocily mi uwage moja Pani Dyrektor i Pani Wlasciciel (ze wszystkimi sie zgadzam):
- przed robieniem baniek mydlanych nie powiedzialam dzieciom, ze nie nalezy tego pic, bo to plyn (nikt sie nie napil, ale powiedziec nalezalo )
- pomieszaly mi sie kubeczki i slomki - najpierw je wzielam od dzieci, pozniej z nerwow nie wiedzialam ktora jest czyja - wstyd, bo dzieci pewnie nie korzystly ze swoich, a to niehigieniczne.. W dodatku co sobie mogli pomyslec rodzice.
- zapomnialam o powtarzaniu tego, ze to oni sa czarodziejami i to ich czary tak dzialaja ( za malo o tym mowilam, a to dzieci same wykonywaly eksperymenty - czarodziejskie sztuczki.
Nie czuje sie w pelni zadowolona, bo dzieci pod koniec juz mialy dosc (wiadomo, przesadzilam z czasem) i zwyczajnie mnie olaly (sie nie dziwie ) i te 3 bledy.. Co o tym sadzicie? Ciagle sie w koncu ucze, takze na bledach
Powazne byly? Szefostwo mowi, ze bardzo

[link=http://www.suwaczek.pl/][image noborder]http://www.suwaczek.pl/cache/eac1b196ae.png[/image][/link]