Mamy małe Volvo-znów paraliż [*]

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt mar 20, 2009 16:16

Zgadzam się. Niestety wiem jakie to uciążliwe i naprawdę ma się dosyć i wydaje się, że już nigdy nie będzie lepiej.
Moje (2!) koty miały z niewielkim przerwami 6 miesięcy luźne stolce/krew/śluz/okropne biegunki. Prawdopodobnie spowodowane rzęsistkiem jelitowym (o czym pisałam). Nawet po zakończeniu terapii trwało to jeszcze ok. 2 miesięcy, a i dzisiaj zdarzy im się czasem odrobinę luźniejszy stolec.

margo22

 
Posty: 1210
Od: Pt wrz 08, 2006 16:37
Lokalizacja: Wrocław/Amsterdam

Post » Pt mar 20, 2009 20:50

dziewczyny, nie skaczcie po mnie i tak mam dosyć. Nagłe i spektakularne pogorszenia pojawiają się nawet jak nic nie zmieniam w diecie i to mnie stresuje najbardziej.A wczoraj zawoziłam kota do nowego domu do Sosnowca (powrót pociągiem pociągiem), a potem jechałam (tramwajem) na drugi koniec miasta pomóc ludziom przy chorym zwierzaku, bo sami nie mieli doświadczenia i się bali. Na jazdę po karmę do Krakvetu (dwoma autobusami) zabrakło sił i czasu. Po prostu. A uznałam, że tamten kot jest ważniejszy, bo jego życie jest zagrożone. To nie jest niekonsekwencja w znaczeniu takim, jakie czuje, że mi zarzucacie;wiem, że karma jest ważna.
Nie radze sobie z zapachem unoszącym się po całym domu,a raczej z próbami jego usunięcia. Nie mieszkam sama i niestety nie wszyscy podchodzą entuzjastycznie do zatykającego smrodu wydającego się z sypialni :( . A zapachach okresowo bywa powalający, bez względu na to, czy rygorystycznie pilnuję diety, czy nie i jestem tym bardzo psychicznie zmęczona.

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt mar 20, 2009 22:29

Wiesz co Tosza podziwiam Cię. Jeżeli masz być w ten sposób traktowana to może przestań pisać w tym wątku. Sama widzisz jakie to przynosi efekty uboczne.

Zawsze mi się wydawało, że wątki są zakładane po to żeby pomagać kotom...Brak mi słów.

Pieczarka

 
Posty: 1294
Od: Wto lip 15, 2008 12:23
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt mar 20, 2009 22:58

Pieczarka pisze:Wiesz co Tosza podziwiam Cię. Jeżeli masz być w ten sposób traktowana to może przestań pisać w tym wątku. Sama widzisz jakie to przynosi efekty uboczne.

Zawsze mi się wydawało, że wątki są zakładane po to żeby pomagać kotom...Brak mi słów.


OK.

Obiecuję, że jeśli chodzi o mnie, to od tego momentu będę się ograniczać do słodzenia, kciuków i świeczek. Bo to jest na forum najlepiej odbierane.
Na pewno kciuki bardziej pomogą Volvo niż porady osób, które miały wielokrotnie do czynienia z lambliami, kokcydiami i biegunkami u kotów. W sumie czym ja się przejmuję :roll: : Kciuki to jedna szybka ikonka, a nie długie klepanie w klawiaturę ( i kłapanie przez telefon + osobiście) i opisywanie doświadczeń przećwiczonych boleśnie na własnej skórze i pomysłów okupionych godzinami spędzonymi w sieci.

Przypomnę jedynie, że efektem ubocznym wcześniejszego leczenia Volvo mogły być świeczki właśnie. W końcu codzienność forum to świeczki. :?
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Sob mar 21, 2009 0:04

Nikt nikomu nie ujmuje pracy i wysiłku jaki się wkłada w ratowanie kotów. Dobrze jest skorzystac z porad.
Tylko dlaczego Tosza jest oskarżana o lekkomyślność. Co wypowiedź to pretensje do Toszy.

Powiem tylko tak że ja na przyszłośc boję się korzystać z waszych rad bo i tak wszystko bym robiła źle. Takie mam odczucia czytając ten wątek.

Nie będę się wypowiadać więcej bo nie chcę szkodzić kotu.

Pieczarka

 
Posty: 1294
Od: Wto lip 15, 2008 12:23
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob mar 21, 2009 13:11

Pieczarka pisze:Nikt nikomu nie ujmuje pracy i wysiłku jaki się wkłada w ratowanie kotów. Dobrze jest skorzystac z porad.
Tylko dlaczego Tosza jest oskarżana o lekkomyślność. Co wypowiedź to pretensje do Toszy.

Powiem tylko tak że ja na przyszłośc boję się korzystać z waszych rad bo i tak wszystko bym robiła źle. Takie mam odczucia czytając ten wątek.

Nie będę się wypowiadać więcej bo nie chcę szkodzić kotu.


Zgadzam się z Pieczarką
Tosza - ja kciuków nie trzymam za kota bo łapy mam pełne roboty
ale szacunek wielki za twoją walkę o małą
Mam alergie na "kocie anioły" !
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

agiis-s

 
Posty: 7385
Od: Pon sty 29, 2007 14:18
Lokalizacja: Szczecin

Post » Sob mar 21, 2009 13:24

Dziewczyny nie chodzi mi absolutnie o to by kogokolwiek oskarżać o lekkomyślność. To nie tak. Pamiętajmy, że dla Volvo jak do tej pory najskuteczniejszym lekiem był czas i dieta. I to jest podstawa. Możemy latać po wetach, szprycować kota probiotykami, kreonem, lekami a i tak bez diety to będzie na nic. Dlatego w sumie się wkurzyłam. Nie wiem dlaczego ale bardzo psychicznie czuje się odpowiedzialna za tą małą. Gotowa komercyjna karma była przecież najłatwiejszym w stosowaniu wyborem. Trzeba było napisać cokolwiek. Zamówiłabym worek i przyjechałby do Toszy do domu. Wcześniej proponowałam opłacenie testów na wirusówki (to nie był mój wymysł ale poważne obawy wetek) ale nie spotkało się to chyba z poparciem Toszy. Nie wiem dlaczego. Przecież to tylko kropla krwi i można je było zrobić dla świętego spokoju przy okazji innych badań. To że są pogorszenia to nic dziwnego. Kot ciągle ma lamblie. Przy pierwotniakach cykliczne poprawy i pogorszenia to przecież norma. Piszę to nie pierwszy raz. Trzeba to przetrzymać. Wiem, że nie jest prosto ale wiemy też z czym trzeba walczyć i jak to zrobić. Wszystko co do tej pory robiła Tosza to przecież przygotowywanie kota do tępienia pierwotniaków. I wszystko jest w Toszy rękach. Teraz już w miarę bezpiecznie można to zrobić. Nie można jednak oczekiwać, że poprawa będzie natychmiastowa. Nie wiem co robić. Nie umiem tak po prostu wyrzucić sprawy Volvo z głowy a tym samym nie umiem się tu nie odzywać.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob mar 21, 2009 14:59

Tosza ciesze sie ze moglam poznac Ciebie i stado :)
Moje koty
Zdjęcia krakowskich schroniskowców
Jest tylko jeden sukces- być w stanie spędzić życie na swój własny sposób - Christopher Morley
Haters gonna hate

BarbAnn

 
Posty: 14179
Od: Wto sie 01, 2006 8:35
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob mar 21, 2009 20:38

Sylwka pisze:
Pamiętajmy, że dla Volvo jak do tej pory najskuteczniejszym lekiem był czas i dieta. I to jest podstawa. Możemy latać po wetach, szprycować kota probiotykami, kreonem, lekami a i tak bez diety to będzie na nic.

Sylwka, wg moich bardzo skrupulatnych obserwacji, , dla Volvo podstawą jest kreon. jest chyba ważniejszy od diety. Dieta bez kreonu to porażka, kreon plus Hills i/d=rewelacja ( z okresowymi załamaniami), kreon plus inna dieta lecznicza niskotłuszczowa=jako tako.


Dlatego w sumie się wkurzyłam.

No, ja właśnie nie za bardzo wiem, dlaczego.
Nie wiem dlaczego ale bardzo psychicznie czuje się odpowiedzialna za tą małą.

Sylwka, zapewniam, że tez czuje się odpowiedzialna, tylko w momencie opieki nad 10 kotami, adopcją zamiejscową i pomocą kotu na drugim końcu miasta doba sie zrobiła za krótka. mam na drugi raz o czymś takim nie pisać? Bedzie prościej...
Gotowa komercyjna karma była przecież najłatwiejszym w stosowaniu wyborem.

Przecież nie podałam jej whIskasa tylko karme dla kotów o wrażliwym układzie pokarmowym.
Trzeba było napisać cokolwiek. Zamówiłabym worek i przyjechałby do Toszy do domu.

Z tym mam pewien problem o naturze komunikacji interpersonalnej
Wcześniej proponowałam opłacenie testów na wirusówki (to nie był mój wymysł ale poważne obawy wetek) ale nie spotkało się to chyba z poparciem Toszy. Nie wiem dlaczego. Przecież to tylko kropla krwi i można je było zrobić dla świętego spokoju przy okazji innych badań.

szczerze? Przegapiłam ten wpis :oops:
To że są pogorszenia to nic dziwnego. Kot ciągle ma lamblie. Przy pierwotniakach cykliczne poprawy i pogorszenia to przecież norma. Piszę to nie pierwszy raz. Trzeba to przetrzymać. Wiem, że nie jest prosto ale wiemy też z czym trzeba walczyć i jak to zrobić. Wszystko co do tej pory robiła Tosza to przecież przygotowywanie kota do tępienia pierwotniaków.

No to zaczynamy. dzis wprowadziłam probiotyk i kupie jakieś cudo, które każe kupic Nordstjerna (ja nie jestem taka oporna, jak sie wydaje, tylko ona nie mówiła, że jej zdaniem, jest to konieczne. Mówiła, że można by. Teraz mówi, że trzeba, to rozumiem, że trzeba

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob mar 21, 2009 22:30

Oj Tosza mi też nie starcza dnia ostatnio. Jakaś masakra taki ciągły brak czasu.
Napisz mi proszę adres na pw. Zamówię jedzenie. Ona przecież jeszcze długo będzie je jadła. Przyda się. Czy mokre i/d też dobrze toleruje?

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto mar 24, 2009 22:25

JUZ moge napisać, co się stało, by sytuacja jest, mam nadzieje, opanowana. W sobotę zaczęłam podawać probiotym, a późnym wieczorem piewszą dawke aniprazolu. W niedzielę rano obudziło mnie szamotanie kota w klatce-Volvo miała praktycznie nieczynne tylne nóżki :( . noiłąm ją na rękach, bo byłą przerażona, potwm troche opanowałą sytuację i z trudem, ale przemieszczała sie samdzielnie. Nadal miała biegunkę. U weta dostałą kroplówke (żeby wypłukać z niej albo aniprazol, albo toksyny) i witaminy z grupy B. W chodzeniu poprawy nie było (czyli samodzielnie, ale bardzo kiepsko). Za to zniknęła biegunka Po porannej niedzielnej biegunce pierwsz kupa pojawiła sie po 30godzinach,.dzis były juz 4, ale jeszcze normalne.Biegunka wróci-zamiast pięciu dawek podałam jedną. Zdolność chodzenia powoli wraca-dzis zwiała, żebym jej przypadkiem nie zdążyła wytrzeć pupy. Aniprazolu tez pewnie podać nie mogę, z lambliami wróci biegunka-nie wiem, co robic. Na razie, pod nadzorem Nordstjerny, wprowadziłam homeopatię. Moja wiara w tą terapie jest mocno dyskusyjna :wink: , ale nie widze alternatyw. Jakiś czas temu odrobaczałam kotkę Milbemaksem i żadnych efektów nie było. Wygląda, że aniprazol coś na chwilę wytłukł i biegunka się cofnęła. czyli da się. I to jest jedyny pozytywny aspekt tej historii.

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto mar 24, 2009 23:53

Napiszę co myślę.
Jest bardzo prawdopodobne, że mała mimo negatywnych wyników parazytologii jednak coś w brzuszku miała. Dawka aniprazolu podawana w celu bicia lamblii jest większa od standardowej. Obawiam się, że to mogło nagle wybić pasożyty (na przykład tasiemca) i doprowadziło do zatrucia toksynami. Dobrze, że Volvo się w końcu wykupkała i jest poprawa. Teraz moim zdaniem trzeba poczekać minimum dwa tygodnie na jakiekolwiek dalsze kroki (o ile sprawność łapek wróci). Nie podawałabym raczej aniprazolu a jeśli już bym coś dała to na przykład fenbenat, który w składzie ma tylko fenbendazol (aniprazol ma dwa składniki - dodatkowo prazikwantel który bije tasiemca). To właśnie fenbendazol ma bić lamblie. Jak widać trzeba być z tą małą bardzo ostrożnym. Nie spodziewałabym się aż takiej reakcji.
Ja też podchodziłam do homeopatii z ogromną rezerwą (Nordstjerna to wie najlepiej). Długo nie chciałam o tym słyszeć. W przypadku mojego Zenka nie miałam już nic do stracenia po kolejnym roku na sterydzie (w sumie przez 4 lata był bardzo intensywnie leczony). Od grudnia nie bierze standardowych leków. Początkowo było bardzo kiepsko ale postanowiłam przeczekać ubierając kota w kubrak aby nie robił sobie ran. Po tych kilku miesiącach podawania "innych" leków jest duża poprawa. Dalej go swędzi ale nie ma porównania z tym co było. Ma wreszcie futerko (marne ale ma) nawet na brzuchu. Są chwile kiedy wcale się nie drapie. Zrobiła się z niego przylepa. Bawi się czasem tak, że padam ze śmiechu a był smutnym kotem. Jeszcze nam daleko do ideału ale zaczynam wierzyć, że może się udać.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro mar 25, 2009 0:38

Ja coś złośliwie i wrednie przypomnę:

Tosza pisze:No to zaczynamy. dzis wprowadziłam probiotyk i kupie jakieś cudo, które każe kupic Nordstjerna (ja nie jestem taka oporna, jak sie wydaje, tylko ona nie mówiła, że jej zdaniem, jest to konieczne. Mówiła, że można by. Teraz mówi, że trzeba, to rozumiem, że trzeba


Uderz się w piersi, Tosza, no. Niech zapanuje głasnost` i pieriestrojka. ;-)
Nie kupiłaś, chociaż chciałam zasponsorować (mam dowód na pW, że się zgadzasz na sponsoring). Poszedł w kota goły aniprazol bez osłony (poza probiotykiem).


Mam nadzieję, że ta nieco lepsza forma małej to jest na wyrost.
Ja bym z tymi dwoma tygodniami była bardzo ostrożna. A mniej eufemistycznie napiszę: moim zdaniem ABSOLUTNIE NIE!
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Śro mar 25, 2009 5:12

Nordstjerna pisze:Ja coś złośliwie i wrednie przypomnę:

Tosza pisze:No to zaczynamy. dzis wprowadziłam probiotyk i kupie jakieś cudo, które każe kupic Nordstjerna (ja nie jestem taka oporna, jak sie wydaje, tylko ona nie mówiła, że jej zdaniem, jest to konieczne. Mówiła, że można by. Teraz mówi, że trzeba, to rozumiem, że trzeba


Uderz się w piersi, Tosza, no. Niech zapanuje głasnost` i pieriestrojka. ;-)
Nie kupiłaś, chociaż chciałam zasponsorować (mam dowód na pW, że się zgadzasz na sponsoring). Poszedł w kota goły aniprazol bez osłony (poza probiotykiem).



Spójrz na daty-pisałam w sobotę, podałam to co miałam i resztę planowałam od poniedziałku-w weekend ta apteka jest nieczynna. Do głowy mi nie przyszło, że podanie czegoś z trzydziestogodzinowym poslizgiem to już nie jest podanie jednoczesne. Chciałąm żeby aniprazol zaczał działać, bo mała znów bardzo często się załatwiała. No i zadziałał :evil:
Dzisiejsza kupa była mała, ale jeszcze normalna. Kot nie dostaje kreonu, a nie ma problemów z trawieniem. Trzustka nie jest raczej trwale uszkodzona.
Nordstjerna, nie ma czzegoś homopatycznego na zgryźliwość? :wink:

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro mar 25, 2009 8:22

Tosza pisze:...
Dzisiejsza kupa była mała, ale jeszcze normalna. Kot nie dostaje kreonu, a nie ma problemów z trawieniem. Trzustka nie jest raczej trwale uszkodzona....

To bardzo dobra wiadomość. Oby ten potwór (lub potwory), który siedział w małej poszedł sobie raz na zawsze. Obawiam się, że wątroba znowu dostała ostre lanie dlatego przerwa w podawaniu leków jest teraz tak bardzo istotna.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 97 gości