» Pt mar 20, 2009 23:32
Dziś - muszę sie przyznać i wyrazić skruchę - dałam kici trochę wędzonego boczku. Odwdzięczyła się tym, że położyła się na mnie i pozwoliła posmyrać. Rzadko to robi, bo to małe indywiduum. Z resztą wydaje mi się, że ona nie jest takim typowym kotem. Nie sypia na telewizorze, pozwala się głaskać nawet pod włos (i bardzo to lubi - o dziwo), uwielbia zabawy dziwnymi przedmiotami, a za najlepsze zabawki uznaje: linkę, którą obwiązane są duże kartony z ryzami papieru; worek na śmieci; stołek kuchenny, na którym podwiesza się od spodu jak małpka. No i nieustannie gada! Rozczula tym wszystkich. A to, że aż tak rozpuściła mojego faceta, to mi się w głowie nie mieści, bo on nigdy nie lubił kotów. A teraz traktuje ją jak drugą, pełnoprawną kobietę w domu. I sobie z nią rozmawia często. Najzabawniejsze jest, ze ona też go lubi, wyczekuje go pod drzwiami i jest bardzo oburzona, jak długo go nie ma.
No jak tu nie kochać takiej kici przesłodkiej?