Jestem w szoku, że p. Irena nie wpusciła Was. Cholera jasna mnie bierze, jak sobie pomyślę, że gdyby ta akcja miała miejsce jakiś miesiąc później, to tych kotów byłoby nie ok 60-70, ale ponad setka

, odliczając oczywiscie te, które w ostatnim momencie zostały uratowane przed śmiercią, dzięki temu, że zostały zabrane. Skoro p. Whal była tak łaskawa do współpracy, to czemu nie kazała p. Irenie Was wpuścić? Czy pani Irena też tworzy państwo w państwie tej umieralni? I czy jest szansa, że ludzie z zarządu fundacji OS będą mieć wpływ na postępowanie p. Ireny? Nie udzielam się teraz tak często na wątku, żeby nie zaśmiecać, ale z uwagą i przejęciem śledzę losy Waszej akcji i oczywiście podziwiam Was i trzymam kciuki.