

A sytuacja wygląda tak:
Mam dwa koty, Budyń ma dwa lata i dwa miesiące, waży jakieś 4,5 kilo i ostatnio koleżanka która ma kota młodszego o ponad rok weszła, spojrzałą na Budynia i mówi: ale on chudy...

Dostają jeść:
- rano, około 6, po pół tacki Animondy - do zeszłego tygodnia bywało, że Animonda sobie leżała caly ranek w michach i w ogóle, teraz nie ma mowy, kwadrans i miseczki wylizane;
- po południu, czyli w normalny dzień około 18, w weekend trochę wcześniej - ok. 40 g Iamsa lighta na pół, czyli po ok. 20 g - też wyjadają, nawet Budyń, który do tej pory gardził popołudniowym posiłkiem albo jadł go na raty
- wieczorkiem - około 21 - dostają też wołowinkę, ale to bardziej jak smakołyk, nie ważyłam nigdy, jakieś 10 dkg na 2... Każde wieczorne wejście do kuchni oznacza dziki koci sprint albo lot z dowolnego miejsca w domu, mięsko wyjadają nieomal spod noża.
I tak sobie dziś rano pomyślałam - może ja faktycznie daję im za mało jedzenia? Nie chciałabym ich zagłodzic...


