A ja juz nic z tego nie wiem.... :roll...Ale ,zeby nie bylo,ze zjawi sie ktos z cudownymi wiesciami,jakie moje "przekrety"odkryl

to wyjasniam dalej...Chcialam wziac na DS Sherry Lady,ale kilka dni przed adopcja moj TZ przyniosl z budowy za Krakowem mala kotke z kociaczkiem,chyba wyrzucone przez kogos.Z adopcji w/w zrezygnowalam,bo nie mialam pewnosci jak dlugo kocia bedzie u mnie .Kotka jest obecnie u mojej cioci,kociaczka ,wycienczonego i przemarznietego nie udalo sie uratowac.Przykre,ale prawdziwe.Na DT chcialam tez przyjac kotke z krakowskiego cmentarza(bo na jej watku -placz,ze zimno a zwierzatko w grobie marznie!)Po dluugim czekaniu(na decyzje karmicielki,na wizyte na cmentarzu ,itp i czytaniu zdawkowych wypowiedzi napisalam ,ze rezygnuje bo za ten czas oczekiwania moglabym pomoc innemu kotu,o co zalozycielka watku(MAJECZQA) chyba sie obrazila,zarzucajac mi przy okazji ,ze nawet nie pytam jaki kotka ma charakter i jak sie zachowuje(co i tak bylo opisane na watku)nie biorac pod uwage ,ze zachowanie zwierza zabranego z cmentarza do domu moze sie zupelnie zmienic.
Nastepna propozycja pomocy byla skierowana do Marlena:-),dotyczyla dwoch tricolorek, ktore chyba sa w schronie.Podrzucalam ten watek z uporem maniackim

,az wreszcie napisalam do niej na PW,ze moze wezme te koty do siebie na DT....Jak widze watek umiera smiercia naturalna,natomiast odpowiedzi na PW nie ma do tej pory.Stad propozycja do Martulinek....I to sa moje ciezkie grzechy ,jesli chodzi o pomoc kotom

A mnie dziwi tylko jedna rzecz,po co wola sie na forum o pomoc i to jak najszybsza ,skoro potem w oferujacym doszukuje sie "kociego oprawcy,handlarza albo czegos tam jeszcze??"........W pelni rozumiem ,ze ktos moze miec obawy,podejrzenia,ale chyba po cos robi sie wizyty przedadopcyjne ,poadopcyjne,kontrolne i podpisuje umowy....I to tyle...