evi pisze:
A jak maluch zniosl podroz? Bo to ladny kawalek drogi? Jak bedzie mial "po domowemu" na imie?
Zniósł podróż niezle.Najpierw jechał ok.400 km ze swojego rodzinnego domku do Ystad i parę razy pomiaukolił.Potem rozstanie z mamą ludzka numer jeden i przekazanie go w moje niegodne ręce;-)Umówiliśmy się tak,że hodowca przywiezie mi go na tyle pózno,by jak najkrócej czekał do odpłynięcia promu.O 11.00 przyjechali,o 13.00 odpływał prom.Przesiedzial caly ten czas pod łózkiem w kabinie.O 20.00 byliśmy juź w Polsce.20.45 pociąg-kuszetka,do 3.05 siedział grzecznie,potem odmówił współpracy i urzędował już w szeleczkach,owiniętych wokół mojej ręki.Kiedy ubudziłam się rano przed Warszawą,spał przytulony do mojego boku..hm,mąż tego nie przeczyta;-)fajnie się na tych saksach z rudym Szwedem spało;-)
Nazywa się Zygot's Frisco,będzie zwał się Fris,może też Frisko,na razie Frisio?
Zresztą,każdy kot ma tyle imion:-)na pewno tez dzieci jakieś tam swoje pomysły dołączą:-)