kinus pisze:Kiedys mowilam, ze zwierzeta tez czasami po duzej stracie po prostu nie chca juz zyc. I

Ja tak sobie to próbuję tłumaczyć, bo straszna jest myśl, że czegoś mogłam nie dopatrzeć

Tylko, że to i tak jest baaaaardzo smutne... i boli.
Biedna zagubiona Liza, nie umiała się tu odnaleźć mimo moich najszczerszych chęci.
Może inaczej sytuację przyjmuje kot który poszukuje domu, jest jakiś czas bezpański, lub źle czuje się w obecnym domu i opiekun postanawi go oddać a inaczej może przeżywa ten, który zostaje pozbawiony wszystkiego jakby wbrew woli obojga - i opiekuna i kota.
Dziękuję Wam za to, że rozumiecie mój smutek, bo to zawsze jest bardzo smutne gdy ktoś odchodzi. Katy, dziękuję za telefon.
Strasznie bęczę ... to przejdzie.
Liza wybrała sobie na odejście to miejsce z zabawkami. Nigdy do nikogo i niczego nie tuliła się, to był pierwszy i ostatni raz. "To" musiało stać się niemal zaraz po jej położeniu się, bo zastygła w takiej nienaturalnej pozycji, misia musieliśmy wyjmować z jej objęć

a przecież nie minęło tak wiele godzin.
Nie bedę robiła sekcji. Miałam taką myśl, ale ...nie. Nie chcę, nie czuję się na siłach przekazywać ją "tam".