Uprzejmie donoszę, że obcy byli zwalczani - z jakim skutkiem, okaże się w tym tygodniu.
Muszę powiedzieć, że podawanie kotuchom leku w strzykawce stanowi wielce "atrakcyjne" doświadczenie
Romuś - starszy, ale mniejszy - daje się wziąć do niewoli ręcznikowej bez specjalnych protestów. Ale Czechu.... - no, on nie protestuje, po prostu postanawia podążyć własną drogą

A zapewniem, że 5,2 kilokota może dobitnie wyrazić swoje zdanie

(a to dopiero połowa spodziewanej wagi

)
No i mamy parę kotoscenek:
1. Romuś-alergik zaczął się czochrać po pysiu

Mówie mu "Romuś, nie wolmo"
.......
Ponowna akcja, a ja swoje - nie wolno, bo cię w kołnierz zakuję
-Romek - eeeiiii...
-mówię serio - kołnierz cię czeka, jak nic
- Romek - eeiiiiiiiiiiiiiiiii .....i na ten tychmiast przestał się czochrać
2. Romcio skorzystał z kuwety - potem nastąpiła standardowa kocia szajba.... A potem kot przyszedł na kanapę na toaletę.... Wylizał sobie dooopinę 1 raz i odwrócił się z wyraźnym niesmakiem....
