Hipbo, na temat likwidowania braku apetytu niewiele wiem, bo nie miałam takiego problemu. Mogę jednak trochę doradzić w kwestii socjalizacji...
Otóż w kwietniu ubiegłego roku stałam się domem tymczasowym dla 8-letniej bezdomnej koteczki. Kota bywała okresowo w dwóch różnych domkach (w tym po sterylce), ale zawsze potem wracała na "wolność"... Nie znała więc życia domowego. Pierwszy miesiąc u mnie spędziła w wersalce! Bardzo rzadko ją widywałam... wiedziałam, że żyje tylko po znikającym jedzeniu i pojawiających się resztkach w kuwecie

Proces oswajania Misi trwał baaardzo długo. Tym bardziej, że mój roczny wówczas rezydent był baaardzo zazdrosny (nadal zresztą próbuje przeganiać kicię

)
Każdy kot reaguje inaczej na stres. Misia dzisiaj sama przychodzi na mizianki i potrafi odwalić łapą gówniarzowi, który próbuje ją "ustawiać"
Potrzebny jest czas, cierpliwość i duuuużo miłości. Ja na całe życie zapamiętam pierwszy raz, gdy Misia przyszła mnie zbarankować - prosząc tym o głaski (wzruszenie nie do opisania!)

Zapomniałabym dodać - zaadoptowałam ślicznotkę w czerwcu ub.r.
Z rad, które dostawałam od tutejszych forumowiczek najlepiej zadziałały:
- częste przebywanie w pomieszczeniu koty, bez zwracania na nią uwagi (np prasowanie, czytanie książki - najlepiej na głos, itp)
- zabawy z innym kotem w pobliżu - tak by "nowy" mógł obserwować i wyciągać wnioski - zabawa jest fajna i nie groźna dla mojego życia
- KRÓTKIE próby miziania, tzn zaprzestanie zanim kotu się znudzi
- nic na siłę (to oczywiście nie dotyczy kwestii nie jedzenia!)
Trzymam kciuki za przystojniaka Bartka
