» Pt mar 06, 2009 18:56
Przepraszam, bo pewnie jestem niekumata, ale wolę dopytać, ponieważ nie jestem pewna , czy zrozumiałam.
Wczoraj uśpiliśmy kotka, lekarz go otworzył i stwierdził, że to zakaźne ostre zapalenie otrzewnej ( nie wiem, czy powiedział na pewno , czy prawdopodobnie). Kot miał wszystko w środku nie tak - wątrobę, nerki i żółty płyn. Przed śmiercią poza wodobrzuszem miał żółtaczkę postępującą. Ledwo zył, nie miał siły chodzić. Mło siusiał.
Teraz martwię się o drugiego kota - roczną kotkę. Miała ona stały kontakt z małym - wspólne legowisko, drapak, miski, kuwetę. Wszystko. Spaliśmy w jednym łózku.
Kuwetę wydezynfekowałam domestosem, legowisko wyrzuciłam, transportera mam przez pół roku nie używać.
Ale czy mogę coś jeszcze? Czy skoro kicia ma się dobrze, to nie ma powodów do obaw ( o ile jakimś cudem, wirus się nie zmutuje, bo go pewnie posiada)? Jak duże jest prawdopodobieństwo, że wszystko będzie ok?
Kotka kwitła w kontakcie z drugim kotem . Czy po 2 miesiącach mogę bez obaw wziąc nowego kota dla niej, czy też lepiej nie ryzykowac? Czy jest możliwość, że kocica ( niewychodząca, z niewychodzącego domu, gdzie się urodziła) jest nosicielką i siewcą tego wirusa? Czy ewentualnego nowego kota nie narazimy na chorobę? Czy stres związany z nowym lokatorem nie uaktywni mutacji?
To chyba na razie wszystko. Proszę o odpowiedź, mimo że wcześniej już padały, ale potrzebuję tego jakby czarno na białym...