Co wiem o FIPie

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lut 26, 2009 16:17

KiZii pisze:Jak pije i je to nie ma potrzeby dawać kroplówki. A odwodnionego kota łatwo poznać.. jak się odwodni to wtedy.
Mój zdecydowanie nie jest w dobrej kondycji. Cały dzień leży i się patrzy tak smutno... czasem zmieni pozycję lub miejsce. Poprawa jest tylko rano, trochę mruczy, pomiaukuje, je i się myje, potem wraca apatia...
Tyudzień temu był normalnym kotem :((


:cry: tak mi przykro. A jak brzuszek i oczka?

Okropna ta choroba, ja pojechałam na Białobrzeską z nastawieniem, że Gines ma nowotwór i że zawsze coś sie da zrobić. Jak usłyszałam o fip to mnie ścięło z nóg :(
Obrazek Obrazek

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Czw lut 26, 2009 17:32

A ile Gines ma? w sensie wieku. U mnie wykluczony nowotwór, hemobartelloza, żółtaczka, nerki etc. Jedyna opcja oprócz fipa to zapalenie otrzewnej, ale bakteryjne (stąd te antybiotyki, które nawiasem mówiąc nie działają). Brzuch 47 cm, cały czas, od poniedziałku. Oczy czyste.
Leoś leży na parapecie i nie ogarnia...
buuuuuuuuuuuu

KiZii

 
Posty: 81
Od: Pon sty 19, 2009 1:01
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lut 27, 2009 0:29

Ech tak rozmawiam z tymi koleżankami wetkami.. i z tego co mówią to przy takich objawach i takich wynikach, szansa że to nie fip maleje prawie do zera... powoli oswajam sie z decyzją o uśpieniu..
Jeżeli ktoś, ktokolwoiek ma coś, cokolwiek do dodania to proszę, niech się wypowie. Na razie decyzja jest: czekamy do końca podawania antybiotyków (4 dni) i jak nie będzie poprawy to tęczowy most wita Leosia....
Brak mi weny... ;(
Jeszcze jakieś badania???
;(

KiZii

 
Posty: 81
Od: Pon sty 19, 2009 1:01
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro mar 04, 2009 16:42

KiZii pisze:A ile Gines ma? w sensie wieku. U mnie wykluczony nowotwór, hemobartelloza, żółtaczka, nerki etc. Jedyna opcja oprócz fipa to zapalenie otrzewnej, ale bakteryjne (stąd te antybiotyki, które nawiasem mówiąc nie działają). Brzuch 47 cm, cały czas, od poniedziałku. Oczy czyste.
Leoś leży na parapecie i nie ogarnia...
buuuuuuuuuuuu


Gines w październiku skończy(łby) 4 lata, dokładnie nie wiem, bo to był bezdomny kociak, więc piszę tak szacunkowo. Podobno na FIP częściej chorują bardzo młode albo wiekowe koty.
Brzuszek nie tyle mu się zmniejszył (ma około 43-44 cm), co zrobił się bardziej miękki i nie nakłuwaliśmy ostatnio żeby spuścić płyn.
Chudnie coraz bardziej :cry: Apetyt na szczęście ma, ale je niedużo i bardzo wybrzydza.
Jak znajdę chwilę to wstawię jakieś fotki.
Jak Twój biedaczek?
Obrazek Obrazek

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Czw mar 05, 2009 16:58

Kinya, Leosia już nie ma ;(

KiZii

 
Posty: 81
Od: Pon sty 19, 2009 1:01
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw mar 05, 2009 17:04

KiZii pisze:Kinya, Leosia już nie ma ;(


:placz:
Obrazek Obrazek

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Pt mar 06, 2009 0:16

Obiecałam wstawić zdjęcia Ginesa.
Po dzisiejszym dniu kiedy dowiedziałam się o dwóch kotach, które odeszły na FIP, jestem strasznie zgnębiona :cry: Cały czas nie chcę i nie potrafię myśleć o tym, że mój ukochany kot też mnie opuści :placz:

Tak wyglądał jeszcze w wakacje i nic nie zapowiadało tragedii
Obrazek

Tutaj jak brzuszek zaczął się nieco powiększać
Obrazek

Niedawno, w ulubionym miejscu koło okna
Obrazek

Najnowsze
Obrazek
Obrazek Obrazek

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Pt mar 06, 2009 0:24

Kinya, walcz póki ma to sens. Ja się poddałam, bo kot się poddał. Dostał sterydy i po nich nie było poprawy... weci mówili, że po sterydach powinien się ogarnąć, zacząć jeść i brykać. Nie jadł, nie brykał, trochę "łaził". Co to za życie??
Mam wyrzuty sumienia, że może za wcześnie się poddaliśmy, może on potrzebował trochę więcej czasu...
nie wiem, może
nie wiem ;(
uśpiłam Leosia, bo mi serce pękało jak widziałam, że on ledwo żyje... zrobiłam to dla niego, nie dla siebie. A teraz mnie dopadły wątpliwości, które nic nie zmienią... chociaż nikt mu nie dawał szans...

KiZii

 
Posty: 81
Od: Pon sty 19, 2009 1:01
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt mar 06, 2009 0:26

dziewczyny, jak się dodaje banerki? w sumie trochę tu piszę, w różnych wątkach, może coś sobie dokleję, bo mój podpis taki łysy?

KiZii

 
Posty: 81
Od: Pon sty 19, 2009 1:01
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt mar 06, 2009 0:35

KiZii, ja raz w życiu musiałam podjąc taką decyzję i w dodatku co do tymczasa, a nie najukochańszego stworzenia jakie jest ze mną i dlatego trochę rozumiem co czujesz. Ale tamta kicia też się totalnie poddała, jej zachowanie i wzrok mówiły wszystko.
Jestem przekonana, że zrobiłaś jak trzeba.

Nie mam zamiaru się poddawać; dopóki Gines ma żywy wzrok, jakiś apetyt, normalne reakcje - na pewno nie.

Drugi tydzień dostaje interferon. W poniedziałek znowu do lecznicy.

Serce mi pęka na kawałki, nie śpię, ryczę jak dziecko. I nigdy się nie dowiem za co właśnie jego to spotkało :placz:
Obrazek Obrazek

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Pt mar 06, 2009 18:56

Przepraszam, bo pewnie jestem niekumata, ale wolę dopytać, ponieważ nie jestem pewna , czy zrozumiałam.
Wczoraj uśpiliśmy kotka, lekarz go otworzył i stwierdził, że to zakaźne ostre zapalenie otrzewnej ( nie wiem, czy powiedział na pewno , czy prawdopodobnie). Kot miał wszystko w środku nie tak - wątrobę, nerki i żółty płyn. Przed śmiercią poza wodobrzuszem miał żółtaczkę postępującą. Ledwo zył, nie miał siły chodzić. Mło siusiał.
Teraz martwię się o drugiego kota - roczną kotkę. Miała ona stały kontakt z małym - wspólne legowisko, drapak, miski, kuwetę. Wszystko. Spaliśmy w jednym łózku.
Kuwetę wydezynfekowałam domestosem, legowisko wyrzuciłam, transportera mam przez pół roku nie używać.
Ale czy mogę coś jeszcze? Czy skoro kicia ma się dobrze, to nie ma powodów do obaw ( o ile jakimś cudem, wirus się nie zmutuje, bo go pewnie posiada)? Jak duże jest prawdopodobieństwo, że wszystko będzie ok?
Kotka kwitła w kontakcie z drugim kotem . Czy po 2 miesiącach mogę bez obaw wziąc nowego kota dla niej, czy też lepiej nie ryzykowac? Czy jest możliwość, że kocica ( niewychodząca, z niewychodzącego domu, gdzie się urodziła) jest nosicielką i siewcą tego wirusa? Czy ewentualnego nowego kota nie narazimy na chorobę? Czy stres związany z nowym lokatorem nie uaktywni mutacji?
To chyba na razie wszystko. Proszę o odpowiedź, mimo że wcześniej już padały, ale potrzebuję tego jakby czarno na białym...

Badb

 
Posty: 30
Od: Pon mar 02, 2009 20:25

Post » Pt mar 06, 2009 23:17

Badb pisze:...Ale czy mogę coś jeszcze?

Pomodlić się.

Badb pisze:...
Czy skoro kicia ma się dobrze, to nie ma powodów do obaw ( o ile jakimś cudem, wirus się nie zmutuje, bo go pewnie posiada)? Jak duże jest prawdopodobieństwo, że wszystko będzie ok?

Niemożliwe do obliczenia.

Badb pisze:...
Czy jest możliwość, że kocica ( niewychodząca, z niewychodzącego domu, gdzie się urodziła) jest nosicielką i siewcą tego wirusa?

FIPV - wątpliwe.
FECV - prawdopodobne.

Badb pisze:...
Czy ewentualnego nowego kota nie narazimy na chorobę? Czy stres związany z nowym lokatorem nie uaktywni mutacji?...

Kto to może wiedzieć.

Badb pisze:...
To chyba na razie wszystko. Proszę o odpowiedź, mimo że wcześniej już padały, ale potrzebuję tego jakby czarno na białym...

Nie da się czarno na białym. To nie matematyka i może byc różnie. Równie dobrze kot może popaść w depresję przez brak towarzystwa co wywoła mutację FECV -> FIPV. Nikt nie weźmie odpowiedzialności za twoje decyzje, albowiem cokolwiek zdecydujesz, może być błędem.
Osobiście wziąłbym drugiego kota, bo lepiej się chowają dwa, byleby był zdrowy i FeLV negatywny.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob mar 07, 2009 15:05

Bardzo dziękuję.

Badb

 
Posty: 30
Od: Pon mar 02, 2009 20:25

Post » Sob mar 07, 2009 22:07

KiZii bardzo mi przykro z powodu Leosia :cry: mnie po uśpieniu Gucia (też FIP, ale bezwysiękowy) też dopadły wyrzuty sumienia najpierw, bo może coś jeszcze można było zrobić.... Ale nic się niestety nie da na razie zrobić w przypadku tego choróbska.

Badb, mój FIP-owy Gucio nie był wcale izolowany od Zuli, Gucio przeżył u nas troche ponad 4 m-ce, też spali w jednym łożku, korzystali z tych samych misek, kuwet, transportera.

Nie robiłam żadnej specjalnej dezynfekcji w domu tak naprawde (oprócz standardowego wyparzania kuwet, ale to robie na codzień), dokociłam niecały m-c po odejsciu Glusia.

Na 100% nikt Ci nic nie powie.Wirus mutuje wewnątrz konkretnego organizmu. Obserwuj swoją kotke, jeśli bedzie teskniła za drugim kotem,to szukaj jej towarzysza (na FIV oprócz testu na FeLV też warto zbadać).
Obrazek*Obrazek*Obrazek*Obrazek

Jeśli nie odbieram, to postaram się jak najszybciej oddzwonić - 695-817-051
Wyprzedaż przeprowadzkowa - viewtopic.php?f=27&t=110041 - ZAPRASZAM!

milenap

 
Posty: 12493
Od: Czw mar 06, 2008 12:35
Lokalizacja: słupsk

Post » Sob mar 07, 2009 22:43

milenap: dzięki.. jakoś doszłam do siebie
badb: z tego, co wiem izolowanie nie ma sensu

Pozdrawiam

KiZii

 
Posty: 81
Od: Pon sty 19, 2009 1:01
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, kasiek1510, Martinomive, Silverblue i 44 gości