koteczekanusi pisze:Dodajcie koniecznie coś o tym, że na jednego mieszkańca Warszawy przypada ileś tam szczurów (dwa czy cztery, nie pamiętam), do mnie to przemawia. W zakładach pracy czy innych instytucjach też się chyba kręcą, a jak nie, to dla dobra sprawy można jakieś przesiedlić
Słyszałam taką historię z jednego z osiedli w Gdańsku, o bloku, w którym truto koty, dopóki nie zrobiła im się plaga szczurów. Moja koleżanka sama opowiadała, jak do domu sprintem po klatce przed szczurem uciekała. Ja zawsze te historyjki przytaczam, gdy chcę odpowiednio ukierunkować rozmówcę, zwłaszcza kobietę.
Ja ostatnio sprzedałam tę historię z Wybrzeża (wszystkie koty wytępiono, pojawiły się szczury na osiedlach, więc ludzie poszli po rozum do głowy i pozabierali koty ze schronisk by się ratować) i historię z życia mojej rodziny sprzed lat (babcia znalazła szczurze g.. w kiblu na 3 piętrze normalnego! bloku). Facio wcale się tym nie przejął, był pijaniutki, naopowiadał mi za to jak to poluje ze śrutu na koty piwniczne, bo ich nienawidzi za smród.
Jopop, to był ten młody facet z Łabiszyńskiej z piwem w ręku, który łaził/siedział na ławce w okolicy miejsca łapanki; w dniu kiedy znalazłaś opiekunów białej kici z piwnicy.
Tak więc niestety nie wszyscy zajarzą, że koty TRZEBA MIEĆ w okolicach siedzib ludzkich, żeby nie mieć problemów z gryzoniami..
Asiu, skołowana jestem co i gdzie planujesz, tyle tego..
Mogę służyć sobą i samochodem codziennie od nad ranem do 8.00, a później po pracy - od wieczora do nocy.. W weekendy - o ile tylko będę w Warszawie..
Pamiętam gdzie stacjonuje w Łomiankach mama Funi, ale jej nie widziałam, więc nie wiem jak wygląda = kogo łapać (czarna jest chyba, czy pingwinka?). Czy karmicielka ją rozpozna?