Ufff... usiadłam i muszę
se zapalić
Wet wyszedł przed chwilą
Koty dały popis asertwyności na maxa
Na początek Nusia - zaczęła bluzgać już przy przetarciu łapki wacikiem dezynfekującym... a później było już tylko jedno pasmo wyzwisk pod adresem weta.. i moim przy okazji również. Kiedy doszła do wniosku, że ani bluzgi, ani żalosny jęk nie przynoszą efektu, chciała mnie użreć
Kuba był zamknięty w drugim pokoju, żeby nie przyuważył, że coś jest na rzeczy

Mimo to trzeba go było zdjąć z szafy. A później to już było rodeo

Bluzgał oczywiście, ale przy okazji wił się jak wąż, a że jest zdecydowanie większy od Nusi, to utrzymanie go było nie lada wyzwaniem
W każdym razie krew została utoczona. Na koniec popatrzyliśmy z wetem na siebie, stwierdziliśmy, że uszliśmy z życiem, wiec nie jest źle
Przed chwilą Szkodniki dostały na pocieszenie gotowanego cyca kurzego, w pierwszej chwili obydwoje poszkodowani zbojkotowali, ale właśnie przed chwilą Kuba skusił się na odrobinę, a Niuńka wylizała wywar z gotowania.
Inne koty reagowały różnie: Zuza przybiegła na ratunek wrzeszczącej wniebogłosy Niuńce, Misia zaszyła się pod meblami i do tej pory nieufnie łypie, tzn. widać tylko oczy i kawałek burego futra (Misia wsławiła się tym, że kiedyś, przy podaniu
zaszczyku obsikała wetkę, mnie i stolik), Maciek z Kaśką na czas pobierania gdzieś się zdematerializowali, po czym wychynęli do jedzenia, Mikuś zaś przez cały czas dzielnie obserwował, co się dzieje - prawdziwy twardziel z niego, nawet widok weta w akcji mu niestraszny
