wiem, wiem ...zapowiadałam że kupię kota z hodowli - takiego co zdrowy i leczyć go nie trzeba...
ale kiedy zobaczyłam tego cudaka wszystkie moje przyrzeczenia poszły na spacer i tak w moje życie wkroczyła kolorowa Frytka
Frytka jest mikro-kotem waży nieco ponad 2kg i przy moim 8 kilowym Pulpecie wygląda jak kruszynka. Chudzina biedna mieszkała na działkach i chyba zima nie oszczędzała ani jej ani Bazyla - jej brata, który też chudzieńki nadrabia złe dni na tymczasie u e-dity
Frycia nie jest zdrowa - leczymy brzydkie zapalenie oskrzeli, oczka, nosek i uszka.
U weta Frytka zamienia się z furię z wieloma łapami i niezliczoną ilością gryzących zębów... a w zaciszu domowym jest prześlicznym, trochę płochliwym kotem:
    



 Ten z hodowli zawsze znajdzie dom, a taka kruszynka po przejściach skazana jest na łaskę człowieka. Kicia śliczna. Mała, miniaturowa- zupełnie taka jak Panna Fufu (ta z podpisu) i też był to dla nas szok, bo w porównaniu z poprzednim tymczas grubaskiem na grubaskami to kotka mini mini. 
 




 

  




