w końcu mam wolny wieczór:)
u kotów wszystko ok, u mnie mniej: dzisiaj capnęła mnie w palec Kalipso
aaałłłaaa!!!
muszę podawać futrzakom Scanomune na podniesienie odporności
Baltek i Wanilia jakoś połykają ampułki, ale Mała jest za mała
capnęła mnie a potem była tak zdenerwowana, że cała się trzęsła
więc więcej prób nie było
wysypałam zawartość ampułki do jogurtu i wszamała aż miło
niepotrzebnie ją męczyłam
Baltek i Wanilka pełna komitywa
muszę ich jednak pilnować podczas zabawy
Baltek uwielbia gonić Pchłę (ta go zresztą sama zaczepia), a potem jest galop przez całe mieszkanie i Kalipso zaczyna drzeć paszczę - a że jest głucha, nie słyszy jak donośne są dźwięki, które z siebie wydaje.Baltek się nie przejmuje, ale Wanilia zwiewa jak najdalej biedulka...
Mała kocha tulić się mi do szyi, rozdaje całuski, włazi na głowę i przywiera do mnie całym ciałkiem. Ma coraz więcej białych włosków, robi się szpakowata. Miziak i czyścioch
Baltazar przestał się na mnie gniewać. Dzisiaj cały dzień ze mną gada, witał mnie w drzwiach, przychodzi się przytulić. Przeszedł metamorfozę od kiedy u nas jest

Był kotem śpiąco-kanapowym, teraz śmiga, gania, skacze, jest wspaniale ciekawski i bardzo bystry:)
Największy problem mamy z Wanilką. Jest bardzo dzika i zalękniona. Robimy jej socjalizację trochę na siłę. Nie czekamy az przyjdzie, tylko bierzemy na kolana, tulimy i głaszczemy po godzinę, dwie dziennie. Są już efekty, przestaje się zaszywać na całe dni.
Do weta jeździmy 2 razy w tygodniu, kolejna wizyta w środę. Wanilka skończyła brać antybiotyki, w buźce lepiej. Kalipso dostaje kropelki do uszu, Baltuś do oczu. Ładnie jedzą, skończyło się grymaszenie
Pozdrawiam
