Quazimodo-w krainie niebieskiego kocyka. Zaklinamy los!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lut 25, 2009 15:10

To okropnie boli!! Prze-raź-li-wie!!! Strasznie i w ogóle lepiej nie mówić jak. Bardzo jeszcze boli golenie futerka, o rety to jest porażająco bolesne :roll:

Gratulujemy alarmowania wszystkich wokół ;)

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lut 25, 2009 15:20

Srebek tak na mnie zasypia.Jak spie na boku to gramoli mi sie na biodro i zasypia.To nie o kontakt chodzi tylko o poczucie bezpieczenstwa.srebkowi tak zostalo od atakow kiedy ja go w nocy ratowalam.On musi byc blisko.
Pewnie Qua tez tak sadzi-ze jakby co odpukac to go uratujesz;Bo przeciez go uratujesz, prawda?
Moje koty
Zdjęcia krakowskich schroniskowców
Jest tylko jeden sukces- być w stanie spędzić życie na swój własny sposób - Christopher Morley
Haters gonna hate

BarbAnn

 
Posty: 14179
Od: Wto sie 01, 2006 8:35
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lut 25, 2009 15:41

:oops: jak się da to uratuje.

Chociaż u niego to jest chyba raczej potrzeba bliskości. U mnie pozwala sobie na więcej ale jak mamy gości to często tzn. no jak uzna, że jest ok pakuje się im na kolana. Czasami nie jestem pewna czy Qua nie uznaje kolan za przenośną wersję poduszki :roll:

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lut 25, 2009 21:29

:roll: odnośnie przytulania i kanapowatości pani jeszcze kilka słów. Wróciłam do domu, połaziłam, chwilę pogadałam z Qua. Zasiadłam z gazetą na kanapie, gość usiadł ze mną. Po chwili postanowiłam złamać dietę i poszłam do kuchni przygotować sobie jedzenie. Pan Beza po chwili postanowił zmienić moje zachowanie i zaczął nawoływać mnie do siebie. Nic z tego! Byłam twarda i nieustępliwa, przybiegł do mnie i nakrzyczał, po czym pobiegł w rajd po niesamowitych zakamarkach naszego mieszkania. Kiedy szłam do pokoju nagle biały potwór wybiegł z łazienki i zniknął w drzwiach toalety :roll: Nic to nie reagujemy, tylko spokój nas uratuje. Usiadłam, czy raczej ledwo zdążyłam posadzić cztery litery kiedy nagle, nie wiadomo skąd, nie wiadomo jak, nie wiadomo, wiadomo, że z prędkością błyskawicy i okrzykiem na ustach na moich kolanach zainstalował się słodki, rozmruczany kawałek miękkiego ciałka :roll: Niech mi tylko ktoś jeszcze powie, że On jest całkiem normalny. Teraz jeszcze mruczy sobie w najlepsze. Ojej jak fajnie tak na pani się pouwalać, znowu kota górą.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lut 27, 2009 9:24

Wiecie co? Ja myślę, że Qua wie, że nie ma bardzo dużo czasu :oops: to głupio brzmi ale całe jego zachowanie, noo trochę tak jakby chciał żyć intensywniej.

Niestety robi się coraz chudszy. Nie działa mi waga (zgubiliśmy baterię) więc nie wiem ile waży ale teraz niewiele różni się od tego kotka, który do mnie przyjechał :cry: Straszne to jest i napawa mnie okropnym lękiem. W sobotę zrobimy badania krwi.

Ostatnio znowu szybciej się odwadnia, bez kroplówki jest ok tak ok 1,5 dnia. A poza tym humor szampański a na muchy w Quazarkowym nosku nie trzeba długo czekać, one pojawiają się niemal automatycznie, teraz, zaraz, natychmiast jak wydarzy się coś nie tak. Wczoraj pojawiły się po kroplówce. Nabzdyczony, obrażony Patisonek z wielce buńczuczną miną poszedł mieszkać pod fotelem. Mając go w nosie poszłam spać... pojawiła się Wieruszka, która świetnie sprawdziła się jako poduszka ;) Niestety w pewnym momencie poszła sobie i zostałam sama. Duże łóżko, mogłam się rozpychać, do woli wiercić, bo nikt na mnie nie siedział, no szok. A rano jak się obudziłam coś mi nie pasowało, pogładziłam Qua, poprzytulałam go i znowu zasnęłam. Kiedy otwierałam drugi raz oczy uświadomiłam sobie, że chłopaka to chyba tutaj być nie powinno ale jak widać On ma słabszy sen niż ja i muszki wyleciały a do Dużej trzeba się poprzytulać. Jak się bardziej obudziłam królewicz na mnie nakrzyczał, że On chce jeść podjadł sobie i poszedł spać na fotel. Przed wyjściem jeszcze go wymiętosiłam, wycałowałam, On upolował straszne potwory, okropne zwierza na plastikowym patyczku, humor szampański, pomimo moich gróźb, że ja najbardziej na świecie to lubię jeść różowe noski. Noska nie zjadłam, bo nosek schował się pod fotelem w celu uniknięcia podania leków. Będę musiała zmienić taktykę tak żeby nie mógł wiedzieć kiedy podamy mu lekarstwo.
No i wczoraj próbował też pójść i pozwiedzać klatkę schodową. Nie dałam mu a co się łajdak będzie szlajać :evil:

A w ogóle wczoraj była u nas sąsiadka strasząc nas Strażą Miejską, że psiska szczekają. Kurcze ostatnio kupiliśmy im nawet obroże antyszczekowe i myśleliśmy, że nie ma problemu, bo nikt nic nie mówił ;/ rozumiem ich świetnie bo taki szczekający pies może utrudnić życie jak się siedzi cały dzień w domu, ale z drugiej strony to mam duży żal, że zamiast przyjść i na spokojnie porozmawiać to robią awantury. Przecież zawsze można się jakoś domówić, coś wspólnie ustalić. Wiem, że były okrese że było spokojnie (ale to od innej sąsiadki tzn. sąsiadki z innego kierunku zamieszkania). Zwłaszcza, że często bardzo mocno koloryzują. Kiedyś moje psy szczekały jak była burza.. w tym czasie mama siedziała w domu. Innym razem ujadały cały dzień, a wtedy były same godzinę. Ech tak się musiałam wygadać.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lut 27, 2009 11:18

Wiesz, mój też w pewnym okresie zachowywał się tak, że nas stale wzruszał, że on tak się stara napieścić za całe życie, że pewnie czuje że mu zostało niewiele czasu, starał sie zawsze pozostawać w kontakcie dotykowym i teraz gdy mija rok mam nadzieję, że ten krótki czas to bedzie co najmniej 10 lat i dłużej. Teraz bardziej już się interesuje Zuzią i Anetką, a Zuzia jako kotka dominująca chodzi za nami caly czas i trzyma ręke na pulsie, to jest próbuje każdej rzeczy którą Beza dostaje do pyszczka a jak nie dosięgnie to chociaż zaczyna mu badać ogon (nawet czasem poliże Go w ogonek, a końcu cap ząbkami). Z tym kontaktem to w ogóle tak jest, że kot od zabiegów, nawet takich, których nie lubi, często staje się taki bardziej związany z człowiekiem i szukający dotyku. Zuzia też zawsze wypcha Bezowatego z kolan, a co!
JM Qua (*)

JOANNAM

 
Posty: 564
Od: Pon lis 24, 2008 14:54
Lokalizacja: Sopot

Post » Pt lut 27, 2009 14:22

A ja tam jestem pewna że jeszcze mnóstwo czasu macie dla siebie, a że Qua się jeszcze bardziej milusiński zrobił, no cóż, tylko się cieszyć :) Ostatnio się tyle różnych Bez pojawiło że nie może dopuścić żeby go zdeklasowali :)

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lut 27, 2009 15:04

:lol:


Jako Pan Beza protoplasta rasy tylko może się cieszyć, że bezowatość się rozprzestrzenia. A przecież wiadomo, ze Pan Beza jest tylko jeden hehehe o zdeklasowaniu nie ma mowy :D

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob lut 28, 2009 15:07

:twisted: zemsta jest słodka!

Się normalnie dzisiaj na Bezowym Księciu z Niebieski Kocyk Street zemściłam ;) Za co to nie wiem ale może być, że za coś. Zemściłam się podle, okropnie i w pełni rozciągłości. Weszłam do pustego domu, a tam co? A tam pustka, szacownemu obywatelowi Bezie nie chciało się podnieść ciałka spod kocyka. No to szacownego obywatela zaczęłam nawoływać. Wreszcie usłyszałam ciuchtkie miauu, nie byłam pewna czy dobrze słyszę więc jeszcze ponawoływałam chwilę (bo obywatela widać nie było)
- mraaau, miau, miau, miau
- No ja tutaj czekam i tutaj tak pusto i strasznie i nikogo nie ma
- mrrraaaaaaauuuUUuuuu
- No idę do kuchni ułożę jabłka
- miau
- czekam, czekam
Zaraz też nie do końca obudzony Pan Beza otarł się o moje nogi. No to się wymizialiśmy, wycałowaliśmy. No obudziłam drania, drań ma mnie witać.
Oczywiście wyszłam jak Zabłocki na mydle na tym interesie, ale zemsta je zemsta. Wytłumaczyłam kotu, że na spacer nie idziemy. On strasznie chce ale jest jeszcze troszkę za zimno. I tak chwilę zwiedzał balkon, później klatkę schodową.
W mordce źle, chudzina straszna, ale głodna chudzina. Co chwilę coś podjada. Fajnie nam tam. Dzisiaj też zapolował na moje ulubione korale, trochę go przestraszyły. To są czerwone, drewniane kulki na czerwonym sznureczku zrobionym z koronki (w muzeum etnograficznym we Lwowie kupiłam) a teraz siedzi na należnym mu miejscu, czyli moich kolanach i mruka.

On w ogóle jest śmieszny. Wczoraj jak się bawiliśmy to swoją metodą go przytuliłam, po czym odłożyłam ponownie na miejsce zabawy. Chłopak bawił się jakby nic się nie wydarzyło. Przyzwyczaił się już dawno, że czasami ja muszę go wyściskać i nie ma to tamto.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob lut 28, 2009 15:14

:-)
bo bezy to są koty idealne do sciskania
Moje koty
Zdjęcia krakowskich schroniskowców
Jest tylko jeden sukces- być w stanie spędzić życie na swój własny sposób - Christopher Morley
Haters gonna hate

BarbAnn

 
Posty: 14179
Od: Wto sie 01, 2006 8:35
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie mar 01, 2009 11:16

Dokładnie takie jest zastosowanie bez :)

Wczoraj zdekompletował nam się zestaw małego ćpuna. Dlatego kroplówkę musieliśmy przełożyć na dzisiejszy poranek :? Mam nadzieję, że to nie będzie miało jakiś większych negatywnych skutków. Zabrakło nam igły do wbicia w kota, jestem pewna, że były ale gdzieś je ukryłam. Teraz mam nowe 20 igieł ukrytych w różnych lokacjach.

A to zdjęcie sprzed kroplówki:
Obrazek

Quaziasty szaleje, ładna pogoda dobrze na niego wpływa.


A wczorajszy wieczór był pod znakiem szukania celu do ataku, czyli mojego wczuwania się w stan emocjonalny kota:
http://img22.imageshack.us/img22/6162/imgp0887.jpg

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon mar 02, 2009 8:58

pasujecie do siebie :mrgreen:

I'm back i nadrabiam zaległości ;)

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Pon mar 02, 2009 9:34

Bezula trzymaj sie :ok:
Obrazek

Avian

Avatar użytkownika
 
Posty: 27189
Od: Śro lip 05, 2006 13:15
Lokalizacja: Poznań / Luboń

Post » Pon mar 02, 2009 12:18

No pewnie, że pasujemy w końcu zaczęłam wielce zadowolone miny strzelać i jest ok.

Beza bardzo szybko nam się odwadnia, znowu kroplówki codziennie dostaje. Trudno i z tym damy sobie radę... a ja choruję, powinnam posiedzieć w domu a tu co? A tu w pracy siedzę ;( aaaaa

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon mar 02, 2009 14:01

Zamyślony Pan Beza :love:

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Kresska, Nul i 87 gości