A dzieje się tak:
Rankiem przed wyjściem do pracy poszłąm zajrzeć do Wampirzycy, zobaczyłam że zjadła jedzonko, dołożyłam co trzeba, skontrolowałam czy ma wodę, czy jest coś w kuwecie. Zamknęłam klatke - tak, zamknęłam ją na 100% bo wiem co ta maupa potrafi. Wróciłam z pracy, nic się nie zmieniło. Wampir u siebie, dość spokojny, połowa jedzenia zniknęła - dobrze. Zatem nic nie otwierałam, cyknęłam jej fotkę przez pręty do dość spokojna była, poszłąm zająć się własnymi sprawami. Zamknęłam pokój z Wampirem.
Przed zasnięciem postanowiłam jeszcze raz zajrzeć do Wampirzycy, no i klops. Klatka, choć nadal zamknięta, jest pusta!!

Zanim zaczęłam jej poszukiwac dokładnie sprawdziłam stan klatki, czy wszystkie zaczepy są na miejscach, czy żadne pręty nie są wylamane - wszystko było ok. Kota znalazła się na szczęscie szybko pod szafą, nic przy tym nie demolując, poszłam więc po rękawice i broń, czyli kocyk. Jakoś złapałam znowu wrzuciłam do klatki - na jak długo??? Jak ona to robi?:strach:



- zamienia się w nietopyrza i przeciska przez kraty?
- zmienia stan skupenia na gazowy i w tej postaci wybiera wolność?
- sama sobie te klatkę otwiera? To jest możliwe w ogóle?
- modyfikuje moje wspomnienia, abym pamiętała że nie otworzyłam klatki gdy tak naprawdę było inaczej?
- zwyczajnie przenika przez kraty?
Ja i tak jestem przy niej ostrożna bo wiem co potrafi, ale standardowe zabezpieczenia i czujnosc to jak widać za mało.
Mam oprócz niej 3 koty i pająka ptasznika, czy jakaś dobra dusza zajmie się moim kotostanem gdy już mnie zamkną w domu wariatów...?