» Wto lut 24, 2009 19:50
Tak, jak sobie obiecałam - powspominam sobie znowu Mrusię.
Dzisiaj odcinek pod tytułem: "Jak to się zaczęło".
A zaczęło się tak, że - pewnego jesiennego dnia 2005 roku - Kropcia napisała list do Adamusa, który był bratem Japonki.
Drogi Adamusie,
Mam nadzieję, że jeszcze pamiętasz mnie, chociaż od dnia, w którym wraz z Kaśką zwaną Złośnicą wyjechałyśmy z Cichego Kąta, minęło już ponad 10 miesięcy.
Muszę ci wyznać, że trafiłyśmy całkiem nieźle. Miejsce, w którym obecnie żyjemy, jest bardzo dobrze dostosowane do kocich potrzeb: są liczne okna z kocykami na parapetach i kaloryferami pod nimi, są fotele i kanapy, są szafy, na których można odetchnąć od codzienności i pościel, przede wszystkim gruba kołdra, na której możemy drzemać w dzień i spać w nocy. Mamy także różne zabawki: piłeczki, poduszeczki, szeleszczące rybki, przytulanki i drapaki, które drapiemy czasem, gdy znudzi nam się drapanie mebli.
Pańcia, którą dostałyśmy od kociej Opatrzności, też jest zupełnie w porządku. Daje nam do jedzenia to, co najbardziej nam smakuje, wzorowo sprząta nasze toalety - tak, że nawet przestałyśmy już sprawdzać jakość sprzątania, a nasze miseczki z jedzeniem stawia na serwetkach, co prawda papierowych, ale jednak. Z początku dziwiło nas to, ale kot szybko przywyka do luksusów, więc teraz niczego nie zjemy, jeśli Pańcia nie nakryje nam do jedzenia. Poza tym Pańcia głaszcze nas, kiedy tylko chcemy i jak długo chcemy. Ja najbardziej lubię, kiedy głaszcze mnie, gdy leżę na szafie, a ona stoi na krześle i wtedy mogę całować ją po jej pyszczku i noskiem przeczesywać to dziwne, długie futerko, które ma nad czołem i które podobno nazywa się grzywką.
Natomiast Kaśka najbardziej lubi, żeby Pańcia brała ją na ręce, a wtedy Kaśka ugniata i ssie jej ubranie przez kilkanaście minut, a mruczy przy tym tak, że jest to wręcz żenujące, bo słychać ją chyba na klatce schodowej. Potem, nadal u Pańci na rękach, Kaśka myje się i drzemie, czasem nawet i godzinę.
Niestety, Pańcia miewa niekiedy prostackie odruchy: mianowicie próbuje klepać mnie po pupie, wyobrażasz sobie coś podobnego?! W takich chwilach jestem zmuszona reagować zdecydowanie - od razu pacam ją łapką po ręce. Cóż, miłość miłością, ale przede wszystkim trzeba się szanować.
Rozpisałam się bardzo, ale już wyjaśniam ci przyczyny, dla których postanowiłam napisać do ciebie. Otóż ja bardzo lubię kocie towarzystwo, natomiast Kaśka nie potrzebuje niczego, poza możliwością wylegiwania się w ramionach Pańci. Nie czuje żadnej potrzeby, aby czasami poplotkować ze mną o kocich sprawach; gdy próbuję przytulić się do niej na parapecie, od razu wstaje i odchodzi z niezadowoloną miną; nie ma w ogóle poczucia humoru i nie rozumie, że gdy staram się ją gonić, to nie jest to napaść, ale chcę się bawić. Przykre to dla mnie, ale moje próby pobawienia się z Kasią, zawsze kończą się mniejszą lub większą sprzeczką.
Jak wiesz, drogi Adamusie, my koty umiemy czytać w myślach Dwunożnych, toteż wiem od dawna, że naszej Pańci jest mnie żal z tego powodu, że Kaśka mnie totalnie ignoruje. Wiem także, że Pańcia od pewnego czasu myślała o tym, aby przywieźć do domu trzeciego kota, żebym miała prawdziwie kocie towarzystwo, ale ciągle obawiała się, że Kasia może być z tego bardzo niezadowolona. Jednak Kasia, odkąd ma wreszcie swój dom z Pańcią, tak bardzo złagodniała, że Pańcia doszła do wniosku, że obecność trzeciego kota może wpłynąć pozytywnie na Kasię, bo nie tylko, że odciąży ją od moich ciągłych prób zbliżenia się z nią, ale da Kasi możliwość obserwowania normalnych kocich zachowań, co mogłoby podziałać na Kasię jak terapia grupowa.
No i wyobraź sobie, drogi Adamusie, Pańcia zdecydowała wreszcie, że trzeci kot może z nami zamieszkać po 25 listopada. Ponieważ obie z Pańcią wiemy, że ty, Adamusie, jesteś w Krakowie, w tej zaczarowanej łazience, z której wszystkie koty wyjeżdżają do swoich domów, to jeśli chciałbyś mieszkać razem ze mną i Kaśką, mógłbyś szepnąć o tym swoim Dwunożnym. A jeśli twoi Dwunożni się zgodzą, to nasza Pańcia przyjedzie po ciebie, kiedy tylko zechcą.
Zapewne dziwisz się, że to ja piszę ten list, ale Pańcia ma ostatnio w pracy takie zamieszanie, że z powodu ciągłego zdenerwowania i złości, nie była w stanie zabrać się do pisania, więc byłam zmuszona wziąć sprawy w swoje łapki.
Na tym kończę, przesyłam ci całusy i niecierpliwie czekam na twój przyjazd.
Twoja Kropcia
Ale, że los bardzo często bywa przekorny, okazało się, że w tym momencie dom bardziej był potrzebny Japonce, siostrze Adamusa i tak zamiast Adamusa, przywiozłam do domu jego siostrę.
Adamus trafił do swojego domu prawie w tym samym czasie i żył w nim szczęśliwie do lutego 2008. Umarł 9 miesięcy przed Mrusią - Japonką.