» Wto lut 24, 2009 10:01
No więc w zeszłym tygodniu w poniedziałek odwiedziła nas rodzina, mama, taka i dorosłe dzieci, pogadaliśmy o wszystkim, czyli o zabezpieczeniach, o żarciu, o Miśce, o kłopotach z sikaniem itd. Wsparcia nam udzielała Goska_bs. Dom był fajny, więc umówiliśmy się na piątek, mieli skompletować wszystko. We wtorek zadzwonił telefon w sprawie Misi, więc odmówiłam i odłożyłam słuchawkę po czym coś mnie tknęło, oddzwoniłam i umówiłam się na następny dzień na wizytę.
No i przyjechali, Miśka na to hyc panu na kolana, brzuch do góry i tylko mnie miziaj. Wyciućkała mu sweter. Wiedziałam, to jej dom.
Wczoraj ją zawieźliśmy, po prostu wyszła z transportera i poszła zwiedzać, posiedziała na nowym drapaku, na krześle przy stole, nasyczała na swoje odbicie w lustrze (zapewne myśląc, że to drugi kot)
No i tyle, ciężko mi bardzo, bo na prawdę bym jej nie oddała, gdyby była tu szczęśliwa. Martwię się jej sikaniem poza kuwetą, do zlewu, bo Duzi wiedzą, ale wiecie jak jest, co innego wiedzieć, co innego tak żyć. Mam nadzieję, że ona u siebie będzie po prostu załatwiała się do kuwetki, bo nie będzie się stresowała, kotami, psem.
No to czekamy na wieści.
