Jak ja się ciesze z takich wieści, że nasze kotuchy są szczęśliwe, kochane w swoich domach.
Mój Sybiraczek

Cudna jest i taki dom jej się trafil, ze na rekach ją noszą
Fotka Tuptusia z maleństwem jest rewelacyjna
Teraz niestety gorsze wieści. Przerażona jestem wydarzeniami, które będą mialy miejsce w tym tygodniu.
W czwartek zabiearm koty od pani, która zosatje eksmitowana. Tam gdzie bedzie miszkac moze miec tylko jednego kota...nam zosatją 4
Najpierw jada do lecznicy na sterylki (2 kotki i 2 kocury) a potem cos tzreba z nimi zrobic.
Rudy kocur pojedzie do swojego domu bezpośrednio z lecznicy. Jedna koteczka niestety jest dzika, przychodzila do tej osoby tylko sie najeść i wychodzila. Zamieszkuje osiedlowe piwnice i tam zosatnie wypuszczona. Bedzie oczywiscie dalej dokarmiana przez osobe, ktora o calej sprawie nam powiedziala. Zostaje nam wiec koteczka i kocur, które wyladują na kociarni
Na kociarnie w tym tygodniu trafi tez kotaczka walesajaca sie od dluzszego czasu po osiedlu w Tarnowskich Górach dokarmiana przez wolontariuszke. Kicia jest najprawdopodobniej w ciazy.Garnie sie do ludzi, ale wszyscy ją przeganiają, koty-osiedlowi rezydenci też ją przeganiają.
Dzisiaj też bylam na interwencji u kobiety, o ktorej pisala wcześniej Basia.
Starsza, niewidoma osoba, której sąsiedzi utrudniają życie, bo ma dwa koty. Pani bardzo kocha swoje koty, dba o nie najlepiej jak potrafi. Jest jednak starsza, niewidoma osoba. Mieszka w klitce, pokój kuchnia i wc. Ma dwa niekastrowane kocury, które się nie tolerują. Izoluje je w wc i na zmiany wypuszcza na pokoje. Koty mają już swoje lata, bo u niej sa 8 rok. W srode zabieram je na kastracje i ogolny przegląd.
Sąsiedzi okropni. Babsztyl, który mieszka obok bezczelnie podsluchiwal pod drzwiami

Mnie niestety brakuje cierpliwości w takich chwilach i zaliczylam pierwsza burde z pancia, ktora stwierdzila, ze chora jestem bo nie czuje smrodu. Lekki zapaszek bylo czuc tylko stojac pod drzwiami, ale pancia ostentacyjnie chodzila pozawijana w chuste i udawala, ze sie dusi od tego smrodu...wrr
Nie wiem czy dobrą decyzje podjelam...caly czas mam watpliwosci, ale ta kobieta kocha te koty, dba na ile potrafi. Postanowilam, ze zosatwie jej jednego kota a drugiego zabiore

Zobowiązalam sie tez to pomagania jej w opiece nad kotem. Dla mnie jest to sporym obciążeniem, bo przynajmniej raz w tygodniu bede musiala tam isc posprzatac. Dam je kuwete i dobry zwirek wiec przy jednym kocie nie powinno byc problemow.
W związku z tym mam pytanie, czy sa tu osoby z Piekar Śl., które mogly by mi pomoc a przede wszytkim tej pani i jej kotom w dogladaniu i pomocy w sprzataniu ?
No i druga prośba, ważniejsza

Czy ktoś nie chcial by zabrac kociego staruszka na tymczas, a może ktoś dal by mu dom na reszte lat? Tak bardzo chcialabym oszczędzić mu kociarni
