Molisia w piątek miała zdjęte szwy. CoolCaty napracowała się!

Druga wetka trzymała dzidzie i ja też pomagałam trzymać, a Molisia darła się i wyrywała. Bolało ją.
Dostała antybiotyk i inne leki, łącznie z maścią.
Następnie zaniosłam ją do auta i dałam mężowi torbę z Molisią na kolana.
Bidulka się zesikała mu na kolana. Dobrze, że w aucie miałam koc to podłożyłam pod torbę. Następnie ruszyłam w drogę powrotną do Pabianic.
Wczoraj byliśmy w naszej lecznicy na przemyciu tej rany i na smarowaniu maścią którą dostałam od CC.
Powiedziałam wetce żeby jeszcze sprawdziła czy jej jakieś szwy nie zostały, bo jak mąż ją drapał koło tej rany to wyczuł pod palcami coś kującego. On ją drapie, żeby ona sama się tak nie trzepała w ten kołnierz.
Wetka znalazła 4 szwy jeszcze. Moliśka znowu się darła, ale dałyśmy sobie spokojnie z nią radę. Wyczyściła, wysmarowała i do domu.
Dzisiaj też byłam na czyszczeniu i smarowaniu ale i na zastrzyku.
Wetka powiedziała, że już jej się robi nowa tkanka na obrzeżach rany, znaczy goi się.
Jutro też idę i we wtorek, i w środę...
Jutro powinny być wyniki wymazu z ucha.