Baczek juz miauka po niemiecku

Kot taki wyluzowany ze szok. Ladnie chodzi do kuwetki, o jedzeniu nie wspomne bo chyba by wszystko by zjadl co by mu sie pod nos podalo, nawet dzisiaj w nocy slyszalam jak chrupki zajadal

Bawi sie jak male kociatko, szybki jest ze hej, nie daje mu rady

ciagle te myszki lapie i zanosi pod lozko
Spi albo z nami albo pod lozkiem, dalam mu tam podusie to niech spi jak sie czuje bezpiecznie.
Martwi mnie ze Tiffy taka upierdliwa, szkoda mi Baczka bo on podchodzi, chce sie przywitac a ta tylko fuka

Wiem ze potrzebuja czasu i duzo feliwaya

ale nie wiem czy mam sie wtracac? Bo Tiffy naprawde groznie wyglada, syczy, warczy, szczeka i nie da chlopakowi dojsc do glosu. Co prawda ciekawska jest, tez za nim lazi a jak spi to ciagle zaglada kiedy sie obudzi

no ale nie wiem czy sie na niego nie rzuci. Dlatego jestem zawsze w poblizu jak zaczyna szczekac ale moze to zle? Moze powinnam zostawic ich w spokoju? Jak myslicie? Baczek nic sobie z tego nie robi, chodzi normalnie, patrzy na nia tymi swoimi slepkami, najchetniej by sie juz zaprzyjaznil
