Dziękujemy za życzenia!
Dzisiaj jestem bardzo zadowolona, bo widzę, że Rufus jest coraz ładniejszy, że te zastrzyki działają, że ten kot po prostu chyba dochodzi do siebie! Do tego interferon dostaje, ktory chyba bardzo dobrze dziala na niego.
Zaczynam mieć nadzieję, ze może się uda...
Jest piękny, zaczyna błyszczeć, jest zadowolony... A łapki... szok, jakie czyste, białe...
Odpada z niego syf straszny, dosłownie, kawałki znajduję na jego posłaniu; dość powiedzieć, że każdorazowo posłanie trzeba spalić w piecu, nie można go wyprać.
Mirek śpi w sypialni pod kaloryferem i ani myśli iść na dwór. Bawił się z Milusią i Elelim, dobrze się tu czuje. Hm...
Rzucałam Mimi papierowe kuleczki, co bardzo lubi - wyskakuje wtedy bardzo wysoko w górę, cieszy się, biega... A przecież stateczna powinna z niej być w sumie kocica, ma już prawie 7 lat!
Leoś za mną chodzi i muszę go tulać, moje małe chude... Ciągle go obserwuję, boję się o niego, choć wyniki krwi miał bardzo dobre.
A w nocy koty zabierają mi kołdrę, poduszkę, miejsce do spania, a co gorsza, Tymek rano gryzie mnie w stopy, boleśnie! I w ogóle jak mozna. Nawet mi kawy nie zaparzą, sama muszę robić.
