Witam
W listopadzie 2007r miałam przyjemność zaadoptować kota Konstantego (':D') Chcę uprzejmie donieść, że Konstanty ma się świetnie. Zmieniliśmy miejsce zamieszkania. Teraz żyjemy w domu z ogrodem i psem – 16letnią bernardynką Polą. Kostek i Pola (ku ogólnemu zaskoczeniu) zakumplowali się, zaczynamy nawet z rodziną podejrzewać, że Kostek myśli o sobie jako o psie (wydaje z siebie dziwne odgłosy przypominające szczek – serio). Na szczęście zostało mu kilka kocich nawyków – wspinaczka, prezenty w postaci myszek, ptaszków etc (ostatnio znalazłam na środku kuchni – ulubionego pomieszczenia Kostka, gdzie mieści się jego ulubiony stół, na którym spi, gdy nikt go nie widzi;)) Kostek o dziwo przestał korzystać z kuwety – domaga się wypuszczania na dwór, często o dziwnych porach. Namiętnie wyleguje się w okolicy 3 tui (gdzie gnieżdżą się wróble). Ponadto pozbył się syndromu schroniskowca – nie rzuca się histerycznie na jedzenie (mimo, że jest straaasznym łasuchem – ulubione danie – wątróbka), pozwala się głaskać po dowolnych częsciach ciała (wcześniej nie pozwalał dotykać brzuszka i tylnich łapek, teraz nie ma z tym problemu – systematycznie wyleguje się w pozycji „pokabrzuszek”, generalnie zamienił się w strasznego pieszczocha

Poza tym jest wielkim fanem mojej mamy, którą systematycznie raczy prezentami w stylu martwy wróbel lub wybebeszona mysz ':twisted:')
Pozdrawiamy
M&K
Ps: Chciałabym pozdrowić Ingę C, dzięki której zaadoptowałam Kostusia :*
