AnielkaG pisze:Dziewczyny, proszę Was, zajmijcie się lepiej zdrowiem własnych kotów. Ania jest dorosła i w pełni władz umysłowych i wie co robi. Jak uzna że trzeba jechac do weta to pojedzie. Jest to wysoce nieeleganckie rozliczanie kogoś publiczne z tego co i za ile leczył u WŁASNEGO KOTA. Ja nie rozumiem co Ania niektórym z Was zrobiła ze się tak nad nią pastwicie, bo już inaczej tego nazwać nie można!
Mruczek miał badanie moczu, niedawno. Wyniki były niejednoznaczne...Tyle tylko ze jemu b. trudno złapać mocz do badania bo sika po kropelce...ma przewlekłe zapalenie pęcherza i problem z mięśniówką pęcherza. Tego się nigdy nie wyleczy.
Ja natomiast nie rozumiem jak można w ten sposób potraktować propozycje, które tu padły.
Najpierw wydaje się, że problemem są finanse - kiedy pojawiają się konkretne propozycje pomocy, bez czekania na wpływy z bazarków - okazuje się, że to forma ZNĘCANIA SIĘ
No ja po prostu jestem w szoku.
Rozumiem, że to są delikatne sprawy i dlatego swoje propozycje przekazałam na PW osobie, która wyraziła (wielokrotnie) konkretną, tam na miejscu w Warszawie, chęć pomocy.
I teraz okazuje się, że się pastwię.
I nie pisz mi Anielko o trudnościach w łapaniu kociego moczu, i że "tego się nie wyleczy" bo doprawdy problemy z zapaleniem pęcherza nie są mi obce. I większość wetów nie ma problemu z pobieraniem moczu do analizy.
A takie badania przy PRZEWLEKŁYM zapaleniu powinny być rutyną.
Może by tak na przykład przy okazji zrobić posiew i antybiogram?
Bo jednak leczenie zapalenia pęcherza, nawet przewlekłego, nawet idiopatycznego JEST możliwe.
Ale OK, zaczynam rozumieć, że nie o pomoc kotom w tym wszystkim chodzi.
I OK - nie będę wnikać o co chodzi naprawdę.