Quazimodo-w krainie niebieskiego kocyka. Zaklinamy los!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lut 10, 2009 9:26

Ja nie chcę pracować, ja chcę siedzieć w domu z moim jeszcze nie tak jak trzeba rozpuszczonym kotem!

Muszę się przyznać, jestem nieanonimową rozpuszczalnicą kota! :roll: Przeanalizowałam wszystko, Qua jest o krok dalej niż zwykłe rozpuszczenie sięga. No ale co zrobić, On się urodził do tego żeby go ktoś rozpuszczał. Padło na mnie ;) Jedyne co mogę to rozpuścić go jeszcze bardziej, a to wiedzcie, że jest bardzo oporny na rozpuszczanie materiał.

Wczoraj robiliśmy kroplówkę. Oczywiście, że chłopiec był wielce niezadowolony. U niego najgorsze jest to, że w miarę zabiegów narasta wkurzenie, frustracja i chęć ucieczki i jest coraz bardziej ekhm przekonywujący. Jak zobaczył, że majstruję przy kroplówie schował się pod fotel. Wyjęłam kociastego wycałowałam i wbiłam igłę. Jak leci pod skórę płyn to to baaaaaaardzo boli :roll: tzn. gdybym Patisonka nie znała to bym tak pomyślała. A tak to wiem, że się wkurzał, że nie mógł robić tego co dokładnie chce. Bo to o to chodzi, o wkurzenie z ograniczania woli chłopaka. Jak nic rozgotowany kalafior. Posiedzieliśmy, wreszcie koniec. Quua pobiegł ja za chwilę do niego dołączyłam, podałam mu leki. Mina przeszła na złowieszczego selera, zrobiło się groźnie więc poszłam się myć. Kątem oka jeszcze dostrzegłam, że Qua opuścił bazę wypadową i ostro wkurzony udał się do mojego pokoju. Siedzę pod prysznicem, rozkosznie mi bo ciepła woda się na mnie leje kiedy słyszę na prawdę rozpaczliwe "mrrrrraAAAAAAAAAAAaaaaaaaaaaaaaaau, miaaaaaaaaauuuauauauauauauauuauauuuuu. mrraaaauuuuuuuuuuuuuuu". Straszne, takie płaczliwe, bolesne, Qua kiedyś tak płakał sprzed wymiotowaniem. Wybiegłam więc pędząc do kota. Wpadam w panice, że leki mu jednak zaszkodziły a tam wstręcioch siedział na łóżku wyczekując mnie :roll: Jak przyszłam poderwał się, rozmrukał, baranka strzelił pakując się na moje jeszcze drżące kolana, domagając się atencji i przytualnia. Później też gonitw za wstążeczką. Ten kot mnie kiedyś wykończy. Za to całą noc (no dobra prawie calą noc) przespał koło mnie na kołdrze tzn. ja miałam kawałeczek malutki łóżka a Quazi zwiniętą kołdrę na jego środku.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lut 10, 2009 9:44

jak Ty go usłyszałaś spod prysznica? 8O chyba nasłuchiwałaś, czy przypadkiem biedny, porzucony koteczek nie zapłacze :roll: masz racje, jesteś rozpuszczalnicą :lol:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto lut 10, 2009 9:51

Oj uśmiałam się :lol:

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto lut 10, 2009 10:24

Wacenty tez tak zawodzi przed pawikowaniem
a jak potrafi sie skarzyc jak w misce jest nie to co on akurat by chcial
a jak gada
gadula
w tych bialych bezach nakrapianych jest cos takiego...cos co kaze je kochac
inne tez sa kochane ;)
Moje koty
Zdjęcia krakowskich schroniskowców
Jest tylko jeden sukces- być w stanie spędzić życie na swój własny sposób - Christopher Morley
Haters gonna hate

BarbAnn

 
Posty: 14179
Od: Wto sie 01, 2006 8:35
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lut 10, 2009 10:33

BarbAnn pisze:w tych bialych bezach nakrapianych jest cos takiego...cos co kaze je kochac


jest
nigdy bym nie uwierzyła, jakbym sama tego nie doświadczyła ;)

Miecio, Bruno, Puszek i Willie :)

Wilusia normalnie nie oddam :oops: :oops: :oops: , taki jest cudownie kochany...

Malati, jesteś straszliwa rozpuszczalnica. a ja marzę, żeby zobaczyć rozgotowanego kalafiora w akcji w lecznicy :lol: :lol: :lol:

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Wto lut 10, 2009 11:03

:oops:

Inga bo Qua nie miauczy, On się drze, to nie jest zwykły koci miauk tylko ten koci miauk zmiksował się z syreną strażacką i powstał arsenał głosowy Qua :oops:

Myślę nad założeniem wątku białych bez... w sumie jak tak czytam to dużo ich jest ;) Ale wiecie moja babcia ma taką kicie biało szarą i ta to jest najwredniejszy kot świata. Okropna jest, chociaż bardzo ładna (no powiedzmy, że bardzo ładna. Ma niesamowite akwamarynowe oczyska) ale jej sierść nie jest taka do miętolenia. Bo w Bezach najfajniejsze jest to zeby je miętolić, ściskać, całową brzucha i znowu ściskać... i w zamian słyszeć mruczenie.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lut 10, 2009 11:09

Dobrze, że rozpuszczalnica, a nie rozpuszczalnik :strach: :ryk:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Wto lut 10, 2009 11:12

MarciaMuuu pisze:Dobrze, że rozpuszczalnica, a nie rozpuszczalnik :strach: :ryk:



No ja też się cieszę, że życie przychodzi mi spędzać bez pewnych męskich ekhm atrybutów przymocowanych na stałe :roll:

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lut 10, 2009 11:38

Malati pisze::oops:

Inga bo Qua nie miauczy, On się drze, to nie jest zwykły koci miauk tylko ten koci miauk zmiksował się z syreną strażacką i powstał arsenał głosowy Qua :oops:

Myślę nad założeniem wątku białych bez... w sumie jak tak czytam to dużo ich jest ;) Ale wiecie moja babcia ma taką kicie biało szarą i ta to jest najwredniejszy kot świata. Okropna jest, chociaż bardzo ładna (no powiedzmy, że bardzo ładna. Ma niesamowite akwamarynowe oczyska) ale jej sierść nie jest taka do miętolenia. Bo w Bezach najfajniejsze jest to zeby je miętolić, ściskać, całową brzucha i znowu ściskać... i w zamian słyszeć mruczenie.


to mysl nad tym watkiem mysl
wprawdzie kretek nie odwiedzam a moglabym
ale do bialej_bezy_zbiorczo się będę dorzucac zdjeciami
Moje koty
Zdjęcia krakowskich schroniskowców
Jest tylko jeden sukces- być w stanie spędzić życie na swój własny sposób - Christopher Morley
Haters gonna hate

BarbAnn

 
Posty: 14179
Od: Wto sie 01, 2006 8:35
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lut 10, 2009 12:04

Malati pisze: Bo w Bezach najfajniejsze jest to zeby je miętolić, ściskać, całową brzucha i znowu ściskać... i w zamian słyszeć mruczenie.


To zgodnie z tą definicją ja mam w domu czarną bezę :)

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto lut 10, 2009 12:50

gosiaa pisze:
Malati pisze: Bo w Bezach najfajniejsze jest to zeby je miętolić, ściskać, całową brzucha i znowu ściskać... i w zamian słyszeć mruczenie.


To zgodnie z tą definicją ja mam w domu czarną bezę :)


Czarna Beza też może być! A co ;) A ma mięciutkie futerko przez które nie czuć kości? :D

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lut 10, 2009 12:55

gosiaa pisze:
Malati pisze: Bo w Bezach najfajniejsze jest to zeby je miętolić, ściskać, całową brzucha i znowu ściskać... i w zamian słyszeć mruczenie.


To zgodnie z tą definicją ja mam w domu czarną bezę :)


a ja burą :roll:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto lut 10, 2009 13:07

Bezy wszystkich maści łączcie się! :)

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lut 10, 2009 13:07

Protestuję!!! :o Mój ma mięciutkie furterko przez które można policzyć wszystkie kosteczki!!! A jest rasową Bezą i to jak rozpuszczoną (która Beza dostaje dziennie 12 potraw do wyboru i grymasi, no która ?) :)
JM Qua (*)

JOANNAM

 
Posty: 564
Od: Pon lis 24, 2008 14:54
Lokalizacja: Sopot

Post » Wto lut 10, 2009 13:09

i nie zapominajmy o tym ze beza robi miny...zabójcze
Moje koty
Zdjęcia krakowskich schroniskowców
Jest tylko jeden sukces- być w stanie spędzić życie na swój własny sposób - Christopher Morley
Haters gonna hate

BarbAnn

 
Posty: 14179
Od: Wto sie 01, 2006 8:35
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 44 gości