Dzis tak około godz. 12 tej gdy siedziałam na wersalce nagle moim oczom ukazała sie ...... Bona , usiadła na skraju przedpokoju a pokoju i sie na mnie patrzała ale jak tylko ruszyłam sie to znów zwiała a Ozzi do niej podszedł i nawet ja ominoł i nie uciakła a człowieka sie boi
ona kotów na pewno się nie boi i nigdy nie bała, bo przecież mieszkała na ulicy w kocim stadzie mnie też się nie bała jak przyjeżdżałam z jedzonkiem, pierwsza leciała niestety zraziła się do ludzi w lecznicy nie zrozumiała, że chcieli jej tylko pomóc ale ja ciągle mam wielką nadzieję, że Królewna jednak w końcu się przekona, że nikt jej już krzywdy nie chce zrobić
Oczka chyba nie są złe , tak z blizka nie mogłam zobaczyć Wydaje mi sie że ona tak jak moja Malwinka ( trafiła do mnie z rozbita głową ) boi sie ludzi bo na siłe przemywałam rane lub jak Kitek od 5 lat jest u mnie i człowieka nadal sie boi ( ćpuni nim żucali w worku ) lub Rafi ( szczelano do niego ) One żyją tak jakby obok ludzi a nie przy I bardzo bym chciała aby zaufały nam ludziam ale niestetry inni "ludzie" zrobili im krzywde