I znowu stalowowolska lecznica.Piękna burania bez oczka,prześłiczna kotka o umaszczeniu "skrzydła motyla" i kocur,kiedyś pewno biały,teraz straszliwie brudny,w łatki,dopiero po kastracji.Jeździł pociągiem i kolejarze go przynieśli do lecznicy.Ale do adopcji gotowa jest już sześciomiesięczna kotka.Miziasta,grzeczniutka.Oto jej fotki.
Kotka nie ma imienia,jest jeszcze niewysterylizowana,ale wetka to zrobi.Jest zdrowiutka,nie znam jednak jej historii.Ona jest taka trochę whiskasikowa na grzbiecie,taki jaśniutki popiel.Podoba się?
Ostatnio edytowano Czw mar 12, 2009 19:46 przez
ewar, łącznie edytowano 11 razy