Oj niedobrze, niedobrze, Mi-Norka ma kocią anginę; węzły chłonne powiększone, gardło czerwone, migdałki jak balony; oczywiście seria zastrzyków; ale szczęśliwie serce i płuca w porządku; dzisiaj w nocy zaczęła kichać Mikusia; chyba będzie epidemia w domu!

Podobno angina panuje wśród kotów teraz w Warszawie, ale nie wiem czy wirusowa, pewnie tak.
Wczorajsze wieści o Micuniu: mój mąż zaczął bawić się sznurkiem z Gackiem, Miś też chciał, ale jak zobaczył, że Gacka to rajcuje, ułożył się obok i obserwował te zabawy z miną doświadczonego terenera. W czasie zabawy ogon Gacka nabrał jakby elastyczności - może jednak nie jest uszkodzony?
I drugi obrazek, czarno na białym pokazującym "nie wtrącaj się babo w męskie sprawy": Miś skoczył na Gacka, zachęcając do zabawy, ale mnie się to wydało zbyt obcesowe i lekko go pacnęłam mówiąc "nie wolno", po czym sięgnęłam ręką w stronę Gacka, bo wydawało mi się, że widzę kłak (nie używaliśmy odkurzacza przez 2 tygodnie, żeby Micka nie stresować). Gacek przysiadł na zadzie i wymierzył mi dwa klapsy w rękę - raz jedną, raz drugą łapą (bez pazurów). Przekaz jest jasny - nie tykaj mojego przyjaciela Misia!
Dziś prawie całą noc Gacek spał z nami i tylko Mikusia odważyła się przycupnąć z boku.