No więc jak już cioteczki napisały - Rami jest u mnie

. Jest kochany, przekochany, no wogóle. Zresztą sam opisał (z maleńką pomocą cioci biamili

) swoje pierwsze wrażenia.
Widać, że jest starym kotem, steranym życiem, i ma w sobie, w oczach, tą mądrość życiową.
I przyznam się - ja nie wiem, czy będę tak bardzo szukała mu domu

. Tzn. powiedziałam Izie, że gdyby się znalazł, to owszem. Ale to jest taki stary, po przejściach kot, jeśli się już u mnie zadomowi, to... . No, zobaczymy.
W tej chwili Ramiś zwiedza mieszkanie. I tylko na Bambosza wyraźnie powarkuje, trochę się go boi, chociaż bez paniki. Ale Bambosz, mądry pies, chyba wie, czym są kocie pazurki, bo mu się nie narzuca
I jeszcze jedna historia. Rami przyjechał do mnie samochodem, elegancko dzięki cioteczce biamili

. Ale ja go spotkałam już rano, bo wpadłam na chwilę do Izy do schroniska. Zostawiłam kurtkę na klatkach i wyszłam z Izą do innego pomieszczenia. Gdy wróciłam, Ramiś spał wtulony w moje ciuchy, on mnie chyba sobie wybrał.