Nie zgadniecie co widziałam wczoraj wieczorem w mieście zwanym Wrocław!!!
LISY.
Moja mama wietrzy pokój i wyglada przez okno. Nagle krzyczy: "zobacz to lis!"... Ja na to, że jej się przywidziało i to pewnie koty. Podchodzę do okna patrzę, a tam od strony ogrodzenia domku (jednynego na blokowiskowym pustkowiu) idzie jakieś zwierzę. Podeszło bliżej, prześlizgnęło się przez ogrodzenie i przeszło obok latarni tak, że widziałam dokładnie całą jego postać. Duże uszy, puszysty ogon, ryjek. Oczy mi wyskoczyły, jak zobaczyłam drugiego. Wspólna reakcja, moja i mamy:
Takich przedstawicieli fauny jeszcze nie widziałam tutaj. Ale były: zające, jeże, bociany... A na stałe mieszka tu bażant.
