Monis, zapraszam - daj znac po prostu jak poczujesz sie lepiej
Dzisiaj Frycka zaatakowal potwor. Smutne to, bo w jego przypadku potwor byl niewidzialny
Bawil sie na wersalce obok mojej torebki. I nieszczesliwie zaplatal sie w jej uszy. Zanim sie zorientowalam co sie dzieje Frycek biegal po calym pokoju jak szalony ciagnac za soba torebke. Nawet biedny nie probowal sie uwolnic - po prostu probowal przed nia uciec

Gonilam go chwile az w koncu zlapalam. Zalkal jak dziecko na moich rekach
Ja kocham tego kota...
Duzo sie jeszcze musze nauczyc o niewidomych kotach
