Quazimodo-w krainie niebieskiego kocyka. Zaklinamy los!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob sty 31, 2009 16:28

Wacuś jest niezły :lol: Jak otwierałam zdjęcie Qua siedział mi na kolanach i spojrzał na nie wielce zaintrygowany. Zaczynam intensywne obserwacje w celach wykrycia nowej miny.

Zdrowotnie tak sobie u nas. Qua boli pyszczek, niewiele je ale ma apetyt i podjada. Mam wrażenie, że to chudzina jest straszliwa, boję się odwiedzić wagę. Oczka odrobinę zaniesione, wokół pyszczka czysto. Z jedzeniem jest tak, że jestem niezbędna. Gładzę Quazola On się rozmrukuje, w pewnej chwili zeskakuje mi z kolan biegnie podjeść odrobinkę i wraca do mnie wtulając się rozkosznie. Czasem układa się obok. Oczywiście to jest jawna bezowa prowokacja więc go ściskam i całuję, Qua się rozmrukuje i najczęściej wraca na właściwe miejsce czyli kolana. Pomimo tego bólu nie chce jeść mokrego. Wymyślałam już różne rzeczy, nawet rozwodnioną pociajkę. Nie ma takiej opcji. Chłopak je tylko i wyłącznie suche tzn. mokrego weźmie kęsa i zostawia.
Psychicznie za to jest super. Wczoraj przed snem były dzikie biegania za sznurkiem, już dawno aż tak się nie wybawiliśmy. Zresztą jak przyszłam do domu to zaraz wybiegł i mi nagadał tak, że hoho. Rano długo spał, ale wolno mu. Ja nie byłam lepsza :oops: Teraz jest w stanie który najbardziej lubię. Słodki, rozmrukany i... zdrowo wkurzony, co doskonale widać przy każdym machnięciu ogona.

Pod koniec roku wyprowadzamy się na swoje (wreszcie, nareszcie). Tłumaczę Qua, że musi być w super stanie jak będziemy to robić i nie ma to tamto jest za to duża radość. Opowiadałam mu o naszym nowym mieszkaniu. Chyba mu się spodobało. Obiecałam ogromny, bajerancki fotel, taki jaki sobie tylko wymarzy. Szukam zastępcy niebieskiego kocyka, czyli drugiego identycznego. Kupując nie sądziłam, że to będzie taki szał i że powinny być przynajmniej dwa. Zastanawiamy się nad kumplem dla Qua, ale jest problem. Nie wiem czy będę umiała polubić jakiegoś kota chociaż w połowie tak jak moją Małą Białą Bezę. Beza jest moim kociastym ideałem, taki prawdziwy Kot nad Koty, tu nawet nie chodzi o to czy będę umiała pokochać, bo będę, na pewno będzie miał u nas kumpel lub kumpela bardzo dobrze, a przynajmniej tak dobrze jak umiemy sprawić żeby miało kociaste no ale...przy takim kocie jak Qua niestety no Qua to mój Kot nad Koty i tyle. No ale to bardzo dalekie plany tak sobie je snujemy bo coś snuć musimy.

A Qua właśnie wyjada miskę suchego, w malutkich porcjach, po troszeczkę ale zjada dzienną dawkę. Ech przypominam sobie czasy kiedy On jadł i jadł, i jadł. Jadł tyle, że co mu dawałam to zjadał. Pięknie było. A teraz mam niezły plan. Qua będzie mieć 3 miski. Jedna (większa) na wodę, dwie na jedzenie. Jedno ze stałą dawką suchego, drugie z suchym wrzucanym w danej chwili. Prostota tego rozwiązania przybliża je do geniuszu (napisała Zu skromnie;) )


Edit (bo zapomniałam)

Czuję się podle, tak w ogóle. Mam do siebie wyrzuty, że źle leczymy Qua, że powinnam robić więcej, że robię za mało, że u kogoś innego pnn byłaby szybciej wykryta i lepiej leczona. Dodatkowo od wczoraj czuję się na prawdę podle, wręcz mam taki niesmak do siebie samej. Rano strasznie na Qua nawrzeszczałam, okropnie, wściekła byłam :oops: Pan Beza bardzo się przed tabletką bronił, nie wiedziałam już jak mu ją podawać, wypluwał, krzyczał, machał łapkami. Wreszcie położyłam go na plecach i wrzuciłam tabletkę. Byłam zdesperowana, bo wiedziałam, że musiał ją dostać, ja wychodziłam z domu i miałam bardzo późno wrócić (no albo wcale). Wieczorem jak mu podawałam tabletkę to był taki grzeczny, spacyfikowany, wyraźnie pamiętał jak go podle potraktowałam. Czuję się jak jakiś King Kong ;/

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sty 31, 2009 17:18

oj tam zaraz King Kong, ale patrz, jak sobie zapamiętał :lol:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob sty 31, 2009 19:53

To zapamiętanie to świetna metoda wychowawcza. Mam traumę, że zrobiłam kotu przykrość i On jest teraz zestresowany :roll: Więcej tak nie zrobię chociaż faktycznie od razu King Kong... tak się dowartościowuję. Godżilla byłaby trafniejsza.


A dzisiejszy dzień to dzień pod znakiem domu i zakupów. Musiałam na chwilę wyjść odebrać leki z apteki, zrobić jakieś tam domowe zakupy, a co ważniejsze kupić dla Quazarka jedzenie i żwirek. Żwirku się kupić nie udało, bo nasz sklep był zamknięty, a w klinice chyba 20 minut przeczekałam, no ale wreszcie zmęczona wróciłam do domu, gdzie przywitał mnie krzykun pietruszkowy. No bo jak to tak, że ja wyszłam, a On musiał siedzieć sam w domu, po ciemku! Siedzenie w samotności nie jest w ogóle fajne. Zdecydowanie fajniej się śpi jak ktoś przeszkadza i łazi po domu, bo wtedy można mu zademonstrować swoje niezadowolenie. Jak poszliśmy do pokoju Qua zjadł jedzenie z miski, nowe zignorował całkowicie (teraz jak mu na łóżku pod nochalek słodki podłożyłam to wcina), a później zmusił mnie do ożywienia czerwonej wstążeczki. Ale fajnie było. Bardzo mnie cieszą takie momenty szaleństw, teraz nawet podwójnie. Qua robił kangurze skoki w którym sprowadzał wstążkę do parteru, robił królicze skoki w których skrywał się za naturalnymi przeszkodami, jak lekko zadarta kołdra czy podusia. A teraz siedzi przed michą po skończeniu posiłku z miną, no swoją miną i zastanawia się czy do mnie na kolana ma iść czy zostać na kołdrze. Wygrała opcja krok w moją stronę i zostanie na kołdrze.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lut 01, 2009 10:22

:roll: dzisiaj mamy śniadanie w łóżku, tym razem na wyraźnie życzenie Qua. Chłopak rano nie wstał ze mną, ja powoli zaczęłam robić jajecznicę. Na chwilę wróciłam do swojego pokoju, zagadałam laleczkę. Zobaczyłam jak kocyk się poruszył, usłyszałam charakterystyczne mrrrau, takie na zasadzie "dobra wstanę i już idę", bo jest też drugie "odczep się ja tu będę leżał". Qua wstał, przyszedł się wymiziać, udaliśmy się na obchód mieszkania. Po nim wróciłam do jajecznicy, Qua do pokoju. No to wołam laleczkę, a laleczka ma mnie w nosie. Co jakiś czas przychodzę do pokoju, w pokoju Qua na łóżku. Zabieram różne rzeczy, a to WO żeby swym zwyczajem do niedzielnego śniadania poczytać, a to jakiś kubek. Wreszcie tuż przed jedzeniem przyszłam zmienić miesiąc w kalendarzu, Quazur dalej leży na łóżku z miną sugerującą, że On tak leżeć będzie. No to leżał. Ja zmieniłam plany. Zabrałam gazetę, jedzenie, herbatę i poszłam do pokoju na łóżko. Qua co jakiś czas wsadzał nos w moją jajecznicę, więc odkryłam o co chodzi. On swoje śniadanie zjadł razem ze mną na łóżku, a teraz po śniadaniu poluje.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lut 02, 2009 20:34

Boję się przeraźliwie! Jutro jest s-t-r-a-s-z-n-y dzień. Dzisiaj wracając z pracy kupiłam wino czerwone wytrawne i mam je zamiar jutro obalić. No to tyle z ogłoszeń parafialnych.


Nigdy nie myślałam, że będzie dane mi nienawidzić. Poważnie no mogę nie lubić, mogę się na coś złościć, poczuć się dotknięta... nienawidzić też mogę. Szczerze, całą sobą nienawidzę choroby Qua. Chyba przez tą bezsilność. Fizycznie jest coraz gorzej, Qua ma zaniesione oczki, pobrudzony nochalek a na wagę nie wchodzimy. Za to psychicznie :roll: no behawiorysta by nam się przydał. Nie wiem co mu odbiło ale Qua w ramach braku atencji zaczyna stękać, bo to nie jest miauczenie. To jest takie miaukliwe stękanie i tak jękoli, stęka aż nie wywoła reakcji. Jak wywoła reakcję czyli zainteresowanie stękaczem prowadzi w obręb misek... jak się do nich przyjdzie to siada i stęka dalej :roll: Odkryłam, że jak się mu poda jedzonko pod nochalek to wtedy zjada. Mama nie odkryła i musi wysłuchiwać stękacza :D Zresztą dzisiaj na przykład Qua bardzo dużo zjada. Co jakiś czas podsuwam michę pod nochal i zaraz zaczyna się akcja wcinania. Kiedy mu nie podsuwam michy pod nos sam do niej idzie i je. Maleńkimi porcjami ale zawsze coś. Cała micha chrupek została wszamana. Podobnie jest z piciem, chociaż ostatnio zauważyłam, że zdecydowanie mniej pije. Teraz dużo częściej, pomimo bolącej paszczy, zagląda do jedzenia niż do picia. Dzisiaj była akcja polowanie na sznurek, gonitwa za piłeczką. Gonitwy za piłeczką dawno nie mieliśmy więc ucieszyła mnie poileśkrotnie. No i jest fascynacja komputerem. Dzisiaj przyłapałam Qua jak siedział na łóżku i wpatrywał się w ekran monitora ;)

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lut 02, 2009 21:45

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: Ktoś kto tak je nie może, po prostu nie może miec złych wyników. Jak ja Cię podziwiam za skutecznośc w podawaniu - ja wczoraj odkręciłam butelkę z kroplami do oczu i już Kot mój udawał, ze mu złamałam co najmniej 3 żebra - obrażony, smutny, obolały. Dopiero zabawa myszą pomogła - z niewidzącym kotem bawi się myszą tak, że trzeba pilnowac aby nie stracił z nią kontaktu dotykowego - trzymam sznurek na wysokości 15 cm i pilnuję, zeby mysza nie uciekła. Całe 35 minut się bawiliśmy :ok:
JM Qua (*)

JOANNAM

 
Posty: 564
Od: Pon lis 24, 2008 14:54
Lokalizacja: Sopot

Post » Pon lut 02, 2009 22:13

Super, taka zabawa jest na pewno najprzyjemniejsza! :)

Ja nie jestem dzielna przy podawaniu leków, gdyby Qua robił większe problemy to bym się załamała. On jest aniołkiem jeśli o to chodzi, no dobra wielce grymaśnym aniołkiem, ale dalej aniołkiem. Przed chwilą podałam mu Rubenal, zirytował się chłopak wielce. Posiedział z wielce złą miną złowieszczego selera, ale w końcu się odbraził przyszedł do mnie i swoimi trzema kilogramami naparł na mnie wtulając się mocno.

Bardzo bym chciała, żeby to jedzenie to był dobry znak, ale boję się że jednak tak nie jest. Dla mnie Qua wygląda trochę lepiej, Ma powiedziała, że jak dla niej jest dużo gorzej. Ale pociesza mnie myśl, że jak tylko wróciłam spotkała mnie awantura, że chłopak jest taaaaki głodny, a miska taka całkiem pusta.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lut 03, 2009 10:11

Malati pisze:Super, taka zabawa jest na pewno najprzyjemniejsza! :)

Ja nie jestem dzielna przy podawaniu leków, gdyby Qua robił większe problemy to bym się załamała. On jest aniołkiem jeśli o to chodzi, no dobra wielce grymaśnym aniołkiem, ale dalej aniołkiem. Przed chwilą podałam mu Rubenal, zirytował się chłopak wielce. Posiedział z wielce złą miną złowieszczego selera, ale w końcu się odbraził przyszedł do mnie i swoimi trzema kilogramami naparł na mnie wtulając się mocno.

Bardzo bym chciała, żeby to jedzenie to był dobry znak, ale boję się że jednak tak nie jest. Dla mnie Qua wygląda trochę lepiej, Ma powiedziała, że jak dla niej jest dużo gorzej. Ale pociesza mnie myśl, że jak tylko wróciłam spotkała mnie awantura, że chłopak jest taaaaki głodny, a miska taka całkiem pusta.


... a kiedyś jeszcze był rozgotowany kalafior i nabzdyczony pomidor :lol: :lol: :lol:
Kocham Cię, Zu 8)
A z Qua będzie dobrze i już. Trzymam mocno kciuki za dzisiejsze USG :ok: :ok: :ok:

tufcio

 
Posty: 1691
Od: Nie paź 01, 2006 13:21
Lokalizacja: dzieciństwo-Biłgoraj, młodość-Wrocław, aktualnie-Warszawa, docelowo-...?

Post » Wto lut 03, 2009 10:14

Wiesz, mi się wydaje że na karmie nerkowej, która jest b. niskobiałkowa, b. mało kaloryczna kot moze nawet schudnąć i wyglądać gorzej - np. dla sierści ta karma jest karmą silnie niedoborową - ale wazne jest to, że je odpowiednią ilość i wszystkie narządy pracują i się regenerują, stopniowo potem, wracając do zwykłej będzie odzyskiwał wygląd.
JM Qua (*)

JOANNAM

 
Posty: 564
Od: Pon lis 24, 2008 14:54
Lokalizacja: Sopot

Post » Wto lut 03, 2009 10:26

JOANNAM pisze:Wiesz, mi się wydaje że na karmie nerkowej, która jest b. niskobiałkowa, b. mało kaloryczna kot moze nawet schudnąć i wyglądać gorzej - np. dla sierści ta karma jest karmą silnie niedoborową - ale wazne jest to, że je odpowiednią ilość i wszystkie narządy pracują i się regenerują, stopniowo potem, wracając do zwykłej będzie odzyskiwał wygląd.


też o tym pomyślałam...



złowieszczy seler, rozgotowany kalafior i nabzdyczony pomidor :roll:
"Na straganie w dzień targowy..." :D


trzymam mocno kciuki za dobry powód do obalania winka :ok: :ok: :ok:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto lut 03, 2009 11:18

:oops:
ja go jeszcze czasami nazywam "toksyczną pietruchą" :oops:

Joanno dziękuję za "rady, słowa". Trochę otuchy nabrałam.
W ogóle to martwię się wielce, bo chłopak ma problemy z zębami i niestety w tym wypadku to one są raczej takie jego niż nerkowe :/ Nic to dajemy radę, nie ma wyjścia... tylko wczoraj wieczorem jak leżał na podusi to znalazłam później na niej dwie kropelki krwi. Wiem, że to USG nie ma prawa wyjść dobrze ale kurde niech nie rości sobie prawa do tego żeby wyjść fatalnie. Już jestem chora.. Tak sobie tłumaczę, że przecież Qua psychicznie czuje się lepiej, to nie może być tylko dlatego, że poświęcam mu więcej czasu. Strasznie się fajnie zrobiło. Wczoraj z Qua robiliśmy wygibasy. Czytałam książkę na łóżku, książki lubię czytać leżąc opierając głowę na rękach (zgięte łokcie oparte o podłoże), obok mnie leżał Pan Beza, no nie mogłam się oprzeć, okazja sama się nadarzyło. Złapałam go, wsadziłam między ręce niemal słysząc to wściekłe "mrrrau" i widząc ucieczke... a chłopak się rozciągnął, uwalił mi na rękach i tak został mrucząc głośno z zadowolenia. Później sam zaczął mi się pakować między dłonie :roll:

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lut 03, 2009 11:25

trzymam kciuki za USG i za tylko dobre wyniki

Sledze watek i palam gleboka sympatia do Bezowego Ksiecia :oops: :oops:
Jestem w kropce....... zgadnij w której
Obrazek

aga9955

Avatar użytkownika
 
Posty: 15462
Od: Czw sie 14, 2008 18:51
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto lut 03, 2009 12:04

Aga dziękujemy!


Przekażę chopakowi! A ja wiem co On teraz robi! :D Idzie co jakiś czas do michy, narasta w nim coraz większe wkurzenie, bo we wszystkich kryjówkach pustki, więc aby zebrać energie na odpowiedniego wkurwa idzie spać pod niebieski kocyk! :)

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lut 03, 2009 12:08

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

Gaski dla zlowieszczego selera :wink:

Malati, jak ja lubię twoje teksty :ryk:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Wto lut 03, 2009 12:10

Malati pisze:Aga dziękujemy!


Przekażę chopakowi! A ja wiem co On teraz robi! :D Idzie co jakiś czas do michy, narasta w nim coraz większe wkurzenie, bo we wszystkich kryjówkach pustki, więc aby zebrać energie na odpowiedniego wkurwa idzie spać pod niebieski kocyk! :)


Umarłam :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk:

tufcio

 
Posty: 1691
Od: Nie paź 01, 2006 13:21
Lokalizacja: dzieciństwo-Biłgoraj, młodość-Wrocław, aktualnie-Warszawa, docelowo-...?

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: misiulka i 29 gości