Przede wszystkim to dzięki mojemu Piotrkowi......nie mógł przestać o niej myśleć, myślał o tym żeby jutro pojechać, ale chodził jak struty no i wsiedliśmy w auto i w ten śnieg na letnich oponkach pojechaliśmy po kotę

podróż zajęła nam ponad półtorej godziny w tych warunkach, zajechaliśmy, Piotrek przeskoczył przez ogrodzenie, a Klementynka jak go usłyszała to z radosnym miauczeniem wybiegła wprost do niego.
W aucie zjadła całą saszetkę whiskasa, kupionego na szybko po drodze. Całą drogę trochę łaziła po aucie, trochę leżała na podszybiu, trochę na moich kolanach. Miauczała, zestresowała się trochę, poduszki łapek się pociły, ale była bardzo grzeczna. Nie miała nic przeciwko głaskaniu itd. Wydaje się być kotką domową.
Ledwie zdążyliśmy do Ani i tak byliśmy parę minut po 20. Ania ją jutro wyciacha, kocia prawdopodobnie jest w ciąży. Nawet nie spytałam w jakim może być wieku

Jest ładna. Dymno - biała. Spora. Z uroczą strzałką na nosiu..
co będzie z nią później.......nie wiem. Pomyślę jutro...
Ania jest

Nie wiem ile będzie kosztować sterylka.......jutro pogadam z Anią, bo akcja była tak szybka, że dopiero teraz trochę ochłonęliśmy z Piotrkiem.
Nie wiem, czy zakładać Klemci wątek .......
idę pić z moim wrażliwym TŻtem pifffoooooo
