Z ciężkim sercem wracam po latach do tego wątku

Może ktoś tu zajrzy.
Paprotek Bubuś o oczach wielkich jak pięć złotych odszedł wczoraj rano za tęczowy most. Nasz kosmaty koci Syneczek...

Dane nam było 16 wspólnych pięknych lat.
Był cudownym kochanym kotem spragnionym uwagi i pieszczot. Patrzył miłośnie tymi okrągłym oczami i bezgłośnie miaukał

Przychodził na kolana (szczególnie do swojego kociego taty

) i nadstawiał do drapania białą bródkę. Układał się do snu koło naszych poduszek. I notorycznie robił kupę poza kuwetą
Był cierpliwym i łagodnym towarzyszem moich córek. Dla nich Bubuś był "od zawsze". Spokojnie znosił nieporadne głaski, obserwował, czasem podkradł coś z talerza.
Był antytezą neurotycznego, niedotykalskiego kota

- ufny i otwarty przymilał się do gości, przynosił piłeczkę by mu ją rzucać. Niejednego antykociego osobnika doprowadził do stwierdzenia, że "no, takiego kota to w sumie mógłbym mieć!"
Od jesieni zeszłego roku wiek i przewlekłe schorzenia coraz bardziej dawały o sobie znać. Ostatnie dwa tygodnie były naprawdę trudne ale ja nie traciłam nadziei, że to tylko kryzys - przecież nie pierwszy w jego życiu. Niestety nie udało się. Zasnął wczoraj sam, w domu, w swoim kontenerku.
Bubusiu Paprotku, koci Syneczku, będzie nam Ciebie bardzo brakowało. Mam nadzieję, że w swoim następnym kocim wcieleniu znajdziesz drogę do naszego domu - będziemy czekać!@Sis - jeśli zaglądasz czasem na forum to może to przeczytasz - jestem Ci bardzo wdzięczna, że te 16 lat temu nam zaufałaś i powierzyłaś Bubusia.